Rabbit Pick-up pierwszej generacji, oparty konstrukcyjnie na Golfie Mk1, początkowo oferowany był wyłącznie na rynku północnoamerykańskim, z którym niemiecki koncern wiązał poważne nadzieje. Po czterech latach (1983) to popularne auto pojawiło się także w Europie, gdzie wytwarzano je w bośniackich zakładach Tvornica Automobila Sarajewo. I choć jego produkcję zakończono w 1992 roku, to w Republice Południowej Afryki ten delikatnie zmodernizowany pojazd jest wciąż w sprzedaży, podobnie jak król kompaktów I generacji.
Jednak aby stać się właścicielem mocno eksploatowanego dostawczaka, najpierw należy uzbroić się w cierpliwość, bo szukanie takiego auta pochłania mnóstwo czasu, a później być gotowym na generalny remont. Nie odstraszyło to jednak Damiana, który marzył o Caddy od wczesnego dzieciństwa.
Egzemplarz kupiony w Iławie po wielu tygodniach poszukiwań nie był wprawdzie w najlepszym stanie, gdyż przód uległ poważnemu zniszczeniu, ale jego tylna część nadawała się do dalszego wykorzystania. Biegli w temacie mechanicy zasugerowali przeszczepienie "ćwiartki" ze zdrowego dawcy i tak też zrobiono. Przecięto pacjenta na pół, po czym po dokładnym wymierzeniu wszelkich odległości przyspawano podłogę wraz z frontem od Mk1.
Kolejny etap, niewiele łatwiejszy, objął łatanie skorodowanych elementów. Po doprowadzeniu blacharki do przyzwoitego stanu można było zająć się tuningiem. W pierwszej kolejności karoserię pokryto nowym brązowym lakierem z palety Saaba, po czym na zimę odstawiono auto do garażu. Damian jednak nie próżnował w tym czasie i zgromadził sporo gadżetów. Znalazły się wśród nich chromowane listwy i klamki, czerwone tylne lampy, kierownica od wersji GTI oraz zderzak z chromowanym wykończeniem. W tym samym czasie udało się także dokonać małej rewolucji pod maską.
Słabowity diesel o pojemności 1,6-litra nie był w stanie sprostać oczekiwaniom Damiana. Jego następca to znany chociażby z Golfa GTI motor o mocy 139 KM. Stado koni mechanicznych pozwoliło od nowa zdefiniować pojęcie dynamiki w podstarzałym pikapie.
Oprócz tego Damian zdecydował się jeszcze na upiększenie komory silnikowej. Akumulator przeniósł za fotel kierowcy, instalację elektryczną schował pod błotnik i zastosował chłodnicę ze zbiorniczkiem, co umożliwiło usunięcie zbiornika wyrównawczego. Na tym nie poprzestał. Wypolerował większość możliwych elementów, zaś część dla kontrastu pozłocił. Pojawił się też stożkowy filtr powietrza.
Auto zaczęło sprawnie przyspieszać, ale jak to bywa w przypadku pojazdów dostawczych, jego prześwit był za duży. Z przodu Damian zainstalował więc gwintowane zawieszenie, zaś z tyłu belkę przeniósł nad resory, uprzednio je "przyklepując". Zyskało na tym nie tylko prowadzenie, ale i prezencja auta, której nie można zbyt wiele zarzucić. Na koniec zostały założone wypolerowane na lustro obręcze ze stopów lekkich z Porsche 928. Trzeba przyznać, iż w tego typu pojazdach to rzadkość. Niemniej świetnie prezentują się przy brązowej kanciastej karoserii.
Ostatni rozdział modyfikacji dotyczył kabiny. Standardowy wystrój był wyjątkowo toporny i zaprojektowany bez polotu. Do tego do jego urządzenia wykorzystano nie najlepsze materiały. Dobrym pomysłem okazał się montaż foteli Recaro z III generacji Golfa oraz obszycie podsufitki i boczków drzwiowych jasnym materiałem. Zainstalowanych zostało też kilka innych dodatków, jak trójramienna kierownica czy trzy zegary VDO na tunelu środkowym. Informują one kierowcę o ciśnieniu, temperaturze płynu chłodzącego oraz aktualnej godzinie.
Tak zmieniony Caddy to pojazd kompletny. Ma dynamiczny silnik, gwintowane zawieszenie, rzadko spotykane felgi o średnicy 16 cali, a także skrzynię ładunkową wyłożoną egzotycznym drewnem bambusowym. Na pewno do przewożenia materiałów budowlanych się nie nadaje, ale w konkursach Show & Shine będzie mocno świecić. To jednak nie wszystko ze strony Damiana. W przyszłym sezonie planuje jeszcze uszlachetnić nieco deskę rozdzielczą, nałożyć chrom na tylny zderzak, a także zainstalować Air Ride. Jeśli do tego dojdzie, na sto procent spotkamy się z tym młodym tunerem i zdamy relację z wprowadzania kolejnych modyfikacji.
Piotr Mokwiński