Przełamując fale
Przez swoją ciężką chorobę przeszła razem z Arturem, który zawsze był dla niej oparciem w najtrudniejszych chwilach. Dzięki niemu miała siłę, by pokazywać na zewnątrz, że nowotwór traktuje jak sprawę do załatwienia na przedświątecznej liście zakupów. - Potraktowałam to jako formę wyzwania, mówienia ludziom na zewnątrz na ten temat. Ślub był dopełnieniem mojej choroby i obecności Artura przy mnie. Kropką nad i - kończy Sylwia Kozłowska.