Volvo XC70 Ocean Race: żegnamy polskie morze
Zima już daje się we znaki, więc zdecydowana większość z nas pewnie zapomniała o wakacyjnym sezonie urlopowym i chwilach, gdy słońce opala nam blade lica. Polskie kurorty nadmorskie przeżywają szczyt oblężenia w lipcu i w sierpniu, aby jesienią spokojnie zapaść się w zimowy sen.
Wielu uważa, że to martwy okres i niczego ciekawego nie można uświadczyć na plaży. Postanowiliśmy zweryfikować te informacje na własnej skórze i udowodnić, że jednak warto zapuścić się czasem w wyciszone miejsce, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej tętniło życiem. Celem naszej podróży stało się Mielno, zaś środkiem transportu Volvo XC70 w edycji specjalnej Ocean Race.
Pojazd bazuje technologicznie na V70. Swój nieco uterenowiony wygląd zawdzięcza zwiększonemu prześwitowi oraz plastikowym nakładkom ochronnym na zderzakach i po bokach auta. To bezpośredni rywal Audi Allroada, z którym niepodzielnie rządzi w klasie wyżej zawieszonych kombi. Nie wiadomo tylko jak długo, bo Volkswagen, Skoda i Peugeot już zapowiadają nowe modele, mające mocno namieszać w przedstawionym segmencie.
Stylistyka Volvo nie zmienia się od lat. Niedawny lifting nieco uatrakcyjnił nadwozie, ale i tak pozostało ono wierne nurtowi szwedzkich kreślarzy sprzed dekady. Nie zmienia to jednak faktu, że auto prezentuje się bardzo ciekawie. I choć nie wszystkim chłodny design przypadnie do gustu, to idealnie wpasowuje się w amerykański smak. Klienci zza Wielkiej Wody bardzo polubili ten model. My powoli się do niego przekonujemy, czego efektem jest rosnąca sprzedaż również u nas
Najgroźniejszy rywal w postaci A4 Allroad został wyposażony w stały napęd na cztery koła. Nieco inaczej rozwiązano przełożenie napędu w skandynawskim produkcie. Wersja z dwulitrowym dieslem oznaczona emblematami Ocean Race, rozpędza się za sprawą mocy przekazywanej na przednie koła. To niecodzienne w segmencie łączącym cechy SUV-ów, kombi i klasy premium. Niemniej, rozbudziło to naszą ciekawość, dlatego czym prędzej wyruszyliśmy w trasę.
Blisko 500-kilometrowy dystans dzielił nas od polskiego wybrzeża. Droga prowadząca przez autostradę i krajowe odcinki przecinające liczne mniejsze miejscowości, nie napawała optymizmem, ale ostatnie promienie słoneczne pchały nas w kierunku Bałtyku. Zachowanie Volvo na dwupasmówce o najwyższym limicie prędkości należy zakwalifikować jako neutralne. Znaczna powierzchnia karoserii stawia wyraźny opór wiatrowi, co wcale nie wpływa negatywnie na odczucia pasażerów. Wręcz przeciwnie.
W kabinie panuje niczym nie zakłócona cisza, pozwalająca rozkoszować się wysokim komfortem. Pomagają w tym masywne fotele i odpowiednio skrojona kanapa. W środku miejsca nie zabraknie dla czterech osób, nawet tych o postawnej budowie. Tę dobrą atmosferę wzmacnia jakość wykończenia wnętrza. Środek zdominowały miękkie w dotyku i elegancko zaprojektowane tworzywa.
Podczas niedawnego liftingu, producent zaopatrzył swoje flagowe kombi w bardziej interesujący wystrój oraz szereg systemów elektronicznych, wspomagających kierowcę w trudnych dla niego chwilach. Wśród nich odnajdziemy aktywny tempomat, system City Safety zmniejszający skutki lub zapobiegający kolizji przy prędkościach do 30 km/h, a także Pedestrian Detection, który zatrzyma auto w przypadku ryzyka najechania na pieszego lub rowerzystę. Dzięki temu w tym skandynawskim aucie można poczuć się naprawdę bezpiecznie.
Wróćmy jednak do naszej wycieczki. Po przejechaniu dwustukilometrowego odcinka autostrady, zjechaliśmy na "krajówkę" prowadzącą na północ. Trasa niezbyt przyjemna, gdyż chwilami mocno zaniedbana i zatłoczona. Średnia prędkość wyraźnie spadła, a Volvo dało się poznać z innej strony. Lekko kołyszące się nadwozie, nic nie robiło sobie z wszelkiej maści nierówności i płynnie pokonywało kolejne kilometry. Nawet ciaśniejsze zakręty nie wpływały negatywnie na prowadzenie, chociaż nie należy przesadzać z szybkością. XC70 zostało stworzono do długich wojaży po prostych drogach. W szykanach czuje się nieźle, ale widać, że więcej w nim komfortu niż sportu.
Wiele uwagi za to należy poświęcić jednostce napędowej. 163-konny diesel sprawnie radzi sobie z blisko dwutonowym pojazdem, mimo sprzęgnięcia z automatyczną przekładnią. O ile na trasach o najwyższym standardzie z niewielkim zagęszczeniem ruchu, praca skrzyni nie pozostawiała wiele do życzenia, tak w miejscach, gdzie trzeba liczyć się z częstym wyprzedzaniem już tak. Dwulitrowy silnik wysokoprężny chętnie współpracuje z ciężką nogą kierowcy, ale jego zapędy delikatnie wyhamowuje automat.
Być może ręczny tryb zmiany biegów przyspieszyłby nieco proces rozpędzania i dobierania odpowiednich przełożeń. Niemniej, całość budzi pozytywne emocje, które potęguje dodatkowo nieduże zużycie paliwa. Na całym dystansie blisko tysiąca kilometrów zawierającego przejazd autostradą A2, samochód spalił średnio 6,5 litra na 100 km. To zaledwie o 1,2 jednostki więcej, niż producent podaje w katalogach. Gdybyśmy ograniczyli częste wyprzedzania, wynik na pewno byłby bardziej korzystny.
Po 6 godzinach dotarliśmy na miejsce, gdzie zastał nas tylko opustoszały deptak i dochodzący gdzieś z oddali mewi śpiew. Morze o tej porze roku wygląda równie dobrze jak latem, jednak temperatura zachęca do spacerów jedynie zimoodpornych osobników. Takich niestety brakuje, przez co w Mielnie trudno było uświadczyć żywego ducha. Co jakiś czas, migotali jedynie w oddali rdzenni mieszkańcy kurortu.
Nieco lepiej miała się rzecz na plaży, gdzie silny wiatr z uporem chciał pobudzić morze do zalania piasku aż po wydmy. Nieliczne ptaki informowały piskliwym głosem o końcu sezonu, zaś pozostawione na pastwę losu atrakcje czekały nowych turystów. Niewiele też ostało się czynnych knajp. Na palcach jednej ręki można policzyć te, które zapraszały gości na zasłużony posiłek. Widać, że większość restauratorów zamknęła tegoroczny okres rozliczeniowy. Zostało natomiast świeże powietrze i uzależniający szum wody, towarzyszący nam na każdym kroku.
Bałtyk zapada w zimowy sen, a mniejsze miejscowości z utęsknieniem czekają na lepszą pogodę i napływ turystów, gwarantujący im przetrwanie przez kolejnych kilka miesięcy. Jeśli mamy wolny dzień, warto się przejechać na świeżą rybę. Można to zrobić opisanym wcześniej Volvo XC70, które w specyfikacji Ocean Race wyróżnia się delikatnie zmodyfikowanym wzorem tapicerki, charakterystycznymi obręczami ze stopów lekkich i żeglarską liną na rolecie w bagażniku. W wersji z silnikiem D3 i napędem na przednią oś, dostaniemy go za 168 200 złotych. Warto jednak dopłacić do odmiany AWD, znacznie zwiększającej nasze bezpieczeństwo podczas przemierzania nieutwardzonych szlaków, tudzież poruszania się po śliskich drogach.
Piotr Mokwiński
"Volvo XC70 D3 Ocean Race" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, turbodiesel, Common-Rail" |
Pojemność silnika cm3 | "1984" |
Moc KM / przy obr./min | "163 / 3000" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "400 / 1400-2850" |
Skrzynia biegów | "automatyczna, 6-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "200" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "10,2" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "8,4 / 5,3 / 6,4" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "9,1 / 6,5 / 7,8" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "575 / 1600" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4838 / 1861 / 1604" |
Cena wersji podstawowej w zł | "168 200" |
Cena testowanego modelu w zł | "194 500" |
Plusy | null |
Minusy | null |