Hybryda po niemiecku
Volkswagen Passat GTE ani na zewnątrz, ani w środku nie różni się niczym od standardowego modelu. Nawet udało się zachować tę samą pojemność bagażnika. Zatem mamy do czynienia z tą samą konserwatywną stylistyką i nowoczesnym oraz ergonomicznym wnętrzem. Jest zatem kompletne przeciwieństwo Toyoty Prius, która wyróżnia się wyglądem nadwozia i projektem wnętrza. Volkswagen poszedł inną drogą i w niemieckiej hybrydzie jedyną różnicą jest napęd.
W przypadku Passata jednostka benzynowa nie została opracowana specjalnie na potrzeby odmiany GTE, tylko zastosowano znany turbodoładowany silnik 1,4 TSI. Sprzężono go z mocnym motorem elektrycznym, co w sumie dało moc 218 KM. I to pokazuje, jaki pomysł na hybrydy ma Volkswagen. Samochody te są drogie, więc Niemcy postanowili, że ich modele oznaczone literami GTE będą zapewniać bardzo dobre osiągi. I tak jest w przypadku Passata, który rozpędza się do 100 km/h w 7,4 s i osiąga maksymalnie 225 km/h. Dzięki połączeniu turbodoładowanego silnika spalinowego z jednostką elektryczna maksymalny moment obrotowy wynosi 400 Nm. Najbardziej jednak imponuje fakt, że 330 Nm dostępne jest od samego startu. W efekcie bardzo łatwo zerwać przyczepność przy ruszaniu.