Utrata prawa jazdy dopiero za 280 km/h na autostradzie. Tak proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości
Wśród zapowiadanych od dawna zmian w przepisach ruchu drogowego miało pojawić się odbieranie praw jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h na każdej drodze, nie tylko w terenie zabudowanym. Jak podaje "Rzeczpospolita", to właśnie ten zapis miał się nie spodobać ministrowi sprawiedliwości i dlatego cały projekt utknął w martwym punkcie.
Zmian w przepisach, które już w listopadzie 2019 r. zapowiedział Mateusz Morawiecki, ma być kilka. Chyba najbardziej komentowaną jest ta, która miałaby dać pieszym pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na przejście. Jak argumentował premier zapowiadając tę nowość, w Polsce cały czas bezpieczeństwo na drogach wymaga poprawy i nie może być tak, że przejście jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc.
Oprócz tego miały się pojawić jeszcze dwie zmiany. Pierwsza to ujednolicenie ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym przez całą dobę do 50 km/h (aktualnie w nocy limit wynosi 60 km/h). Bardziej znacząca jest jednak druga. Dziś prawa jazdy są odbierane za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h tylko w terenie zabudowanym. Premier chciał, aby zasada ta obowiązywała wszędzie. Jak się okazało, właśnie to stało się kością niezgody wśród rządzących koalicjantów.
Jak informuje "Rzeczpospolita", Solidarna Polska ze Zbigniewem Ziobro na czele, mają sprzeciwiać się tej ostatniej zmianie, bojąc się, że nie spodoba się to wiejskiemu elektoratowi tej partii. Powstała nawet alternatywa wersja dla tego przepisu. Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, napisał w opinii dla Ministerstwa Infrastruktury, żeby karać odebraniem prawa jazdy za dwukrotne przekroczenie prędkości.
W praktyce oznaczałoby to, że na drogach jednojezdniowych poza terenem zabudowanym uprawnienia na trzy miesiące traciłoby się dopiero za jazdę ponad 180 km/h. Co więcej, na autostradzie byłaby to kara za przekroczenie 280 km/h. Abstrahując od tego, jak duża jest to prędkość, to nawet nie ma zbyt wielu pojazdów, które mogłyby ją osiągnąć. Są to jedynie najszybsze samochody czy najmocniejsze sportowe motocykle. Z drugiej strony powstaje pytanie, czy miałoby to działać też przy ograniczeniu prędkości do 30 km/h, gdzie można by było stracić prawo jazdy za przekroczenie 60 km/h.