Trwa ładowanie...

Upoluj pirata: czyli wielki brat patrzy

Upoluj pirata: czyli wielki brat patrzyŹródło: PAP
d41p0j8
d41p0j8

Wielu kierowców sądzi, że dowodem złamania przepisów kodeksu drogowego mogą być jedynie zdjęcia z fotoradaru czy nagrania z policyjnych wideorejestratorów. To nieprawda! "Na oku" jesteśmy znacznie częściej. W wielu miastach funkcjonuje np. monitoring miejski, a kamery znajdują się również m.in. w pojazdach egzaminacyjnych.

(fot. Auto Świat/ autoswiat.pl)
Źródło: (fot. Auto Świat/ autoswiat.pl)

Nagrać może policja, ale też każdy kierowca. Na nagraniu wykonanym przez auto wykorzystywane do egzaminów na prawo jazdy nie muszą być nawet widoczne numery rejestracyjne pojazdu, którego kierowca złamał przepisy! Wystarczy, że egzaminator głośno je odczyta. Nieco bardziej muszą postarać się kierowcy, którzy chcieliby uwiecznić niebezpieczną jazdę innego użytkownika drogi, np. przy użyciu telefonu komórkowego. Policja sugeruje, by na nagraniu widoczna była osoba łamiąca przepisy.

Warto też wiedzieć o tym, że auta wyposażone w wideorejestratory zapisują obraz z kamery nieprzerwanie, bez udziału policjantów. Ci z różnych względów często nie mogą zatrzymać kierowcy łamiącego przepisy ruchu, jednak na podstawie nagrania mają prawo wezwać go na komendę w celu złożenia wyjaśnień czy też ukarania.

(fot. PAP/Tomasz Gzell)
Źródło: (fot. PAP/Tomasz Gzell)

Co można zobaczyć na zdjęciach? - Fotoradary służą przede wszystkim do dokumentowania przekroczenia dozwolonej prędkości. Na zdjęciach można jednak zobaczyć, czy np. kierowca i pasażer na przednim siedzeniu mieli zapięte pasy bezpieczeństwa. Niejako przy okazji policyjne urządzenia rejestrują też: rozmowy przez telefon, przejazdy na czerwonym świetle, jazdę bez włączonych świateł mijania (dziennych), a nawet picie alkoholu podczas prowadzenia.

d41p0j8

Nagrania z "elki" też są dowodem - Każdy z pojazdów służących do egzaminowania kandydatów na kierowców wyposażony jest w kamery. Podobnie jak w policyjnych autach z wideorejestratorem, są one uruchamiane w chwili rozpoczęcia jazdy. Zdarza się, że podczas egzaminu nagrane zostają poważne wykroczenia innych kierowców, np. jazda pod prąd na drodze jednokierunkowej czy wyprzedzanie i zawracanie na przejściach dla pieszych. Krakowski WORD zgłasza policji 4-5 takich przypadków miesięcznie. Gdy policjant nie ma racji - Jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości co do słuszności decyzji funkcjonariusza, odmów przyjęcia mandatu! Postępowanie mandatowe to uproszczona i nieobligatoryjna procedura karania. Skierowanie sprawy do sądu nie oznacza, że jest ona z góry przegrana. Jednak tylko niewielu kierowców decyduje się na to rozwiązanie, obawiając się, że w sądzie na pewno dostaną wyższą karę, niż chciał nałożyć kontrolujący policjant.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Pamiętaj też, że nawet jeżeli nie przyjmiesz mandatu, a później stwierdzisz, że zrobiłeś źle, to w ciągu 14 dni możesz zgłosić się na komendę i uznać rację funkcjonariusza. W tym celu udaj się do jednostki policji, w której pracuje policjant, który cię kontrolował. Uwaga: funkcjonariusz nie ma obowiązku wystawienia mandatu, a co więcej - w każdej chwili może sam uznać, że skierowanie sprawy do sądu będzie najlepszym rozwiązaniem.

Zakwestionować możesz również nagranie z wideorejestratora. Jeśli stwierdzisz, że jest ono niemiarodajne, konieczne może być powołanie biegłych. Pamiętaj: jeżeli przegrasz sprawę, to zapłacisz za wydanie opinii!

d41p0j8

Błędy strażników - co robić? - Błędy w ocenie sytuacji zdarzają się również strażnikom gminnym i miejskim. Po otrzymaniu mandatu za wykroczenie, co do którego mamy wątpliwości, należy zgłosić się do właściwej straży w celu wyjaśnienia sytuacji. Jeżeli uważasz, że strażnik się myli, nie przyjmuj mandatu. Wtedy sprawa zostanie skierowana do sądu.

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
Źródło: (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)

Pamiętaj: nawet po przyjęciu mandatu możesz w ciągu 7 dni zgłosić się bezpośrednio do sądu i próbować wyjaśnić sprawę. Zawsze możesz tłumaczyć się tym, że byłeś zdenerwowany i uznałeś wersję wydarzeń przedstawioną przez strażnika (lub policjanta), a dopiero po ochłonięciu stwierdziłeś, że funkcjonariusz popełnił błąd.

d41p0j8

Według rzecznika straży miejskiej z Rudy Śląskiej najczęstsze przypadki sporne dotyczą aut, które zostały sprzedane, a poprzedni właściciel nie zgłosił tego w urzędzie komunikacji. Wówczas to właśnie on zostaje wezwany w celu wyjaśnienia sytuacji. Dowodem niewinności jest wtedy umowa kupna-sprzedaży pojazdu. Inaczej trudno będzie wymigać się od mandatu np. za niewłaściwe parkowanie, bo strażnicy zwykle robią zdjęcia w miejscu, w którym zostało zaparkowane auto.

Motocyklistę też można nagrać - Większość kierujących jednośladami sądzi, że można ignorować fotoradary. Trzeba jednak wiedzieć o tym, że każde z tych urządzeń robi także zdjęcia tyłu pojazdów. Wtedy to na właścicielu motocykla ciąży obowiązek wskazania sprawcy wykroczenia. Niektórzy policjanci na początku sezonu zatrzymują do rutynowych kontroli motocyklistów mieszkających w okolicy. Gdy już znają ich dane, łatwiej mogą zidentyfikować kierowcę jednośladu uwiecznionego na zdjęciu. Pamiętaj: fotografie często są na tyle wyraźne, że można rozpoznać nawet fragment twarzy kierowcy jadącego w kasku.

Polecamy na AutoŚwiat.pl: Szybkość jest dobra!

lop/

d41p0j8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d41p0j8
Więcej tematów