Z walizką po bagaże
Długi weekend zachęca do wyjazdów. Kierowcy odpoczywają, ale złodzieje i oszuści mają pełnię sezonu. Obawiać muszą się zarówno ci, którzy zostają w kraju, jak i ci, którzy wyjeżdżają za granicę.
Skradziony samochód coraz trudniej zarejestrować. Nie oznacza to jednak, że złodzieje wycofali się z interesu. Po prostu zmienili zwyczaje. Teraz coraz częściej ich celem jest nie tyle auto, co znajdujące się we wnętrzu bagaże. Tych jest więcej, gdy wyjeżdżamy na urlop. Przestępcy liczą na to, że w torbach, plecakach czy walizkach mogą znajdować się pieniądze i laptopy. Wykorzystują najnowsze zdobycze elektroniki.
Jak informuje niemiecki automobilklub ADAC, w kilku europejskich krajach odnotowano przypadki kradzieży rzeczy z bagażnika i kabiny samochodu dokonanej za pomocą tak zwanej walizki. Chodzi o urządzenie elektroniczne, które odbiera sygnał z kluczyka, wzmacnia go i przesyła na większą odległość, niż zaplanował to producent samochodu. Jeden ze złodziei musi zbliżyć się do właściciela samochodu, a drugi, z odbiornikiem, bezkarnie otwiera drzwi lub bagażnik.
Uważaj na MOP-ie
ADAC ostrzega również przed spaniem w samochodzie na autostradzie. Przypadki kradzieży w takich okolicznościach zdarzały się w Chorwacji, Niemczech, we Włoszech, Danii i Szwecji.
W tych przypadkach podejrzewa się użycie elektroniki - jak poprzednio - lub gazu usypiającego, który sprawia, że ofiary nie budzą się podczas kradzieży. Jeśli drugi z tych tropów byłby słuszny, to mamy do czynienia z wykorzystaniem w stosunku do pasażerów aut osobowych metody, o której od kilku lat mówią kierowcy ciężarówek.
Kierowca i pasażerowie zjeżdżają z autostrady i parkują w miejscu obsługi podróżnych, żeby się zdrzemnąć i przygotować do dalszej jazdy. Kiedy się budzą, okazuje się, że bagaże zostały skradzione.
Fałszywa uprzejmość
Część przestępców używa nie tylko podstępu, ale i przemocy. A wszystko zaczyna się od udawanej uprzejmości względem podróżujących.
Jak informuje ADAC, do takich przypadków najczęściej dochodzi ostatnio w Hiszpanii. Metoda nie jest jednak nowa i bywa stosowana na całym świecie. Do jadącego samochodu turystów zbliża się inne auto, a kierowca lub pasażer dają znaki, by uchylić szybę. Wówczas informują podróżujących, że ich tylne koło się pali lub nastąpił inny defekt, którego nie da się łatwo zauważyć bez wychodzenia z auta.
Turyści zjeżdżają więc na postój i sprawdzają, co się stało. Oczywiście z autem wszystko jest w najlepszym porządku. Nim jednak zdążą się o tym przekonać, samochód z "uprzejmym" kierowcą zatrzymuje się tuż obok, a jego pasażer kradnie z wnętrza auta torebkę czy plecak i odjeżdża ze wspólnikiem. Zazwyczaj wszystko dzieje się błyskawicznie, a wszelkie próby oporu powstrzymywane są agresją.
Na lusterko
We Włoszech, na krętych i wąskich drogach, coraz większą popularność zyskuje metoda wyłudzania na lusterko. Straty turystów nie są duże, ale lepiej ich uniknąć, niż zapłacić oszustowi.
Przestępca porusza się samochodem z uszkodzonym lusterkiem. Wykorzystuje sytuację i doprowadza do otarcia tego elementu z mijającym go samochodem na zagranicznych tablicach rejestracyjnych w miejscu, gdzie obiektywnie mogłaby zostać uznana wina turystów. Po zatrzymaniu się pokazuje rzekome straty i żąda zapłaty stosunkowo niewielkiej kwoty – zwykle od 100 do 200 euro – grożąc wezwaniem policji.
Metody złodziei aut
Sugerowanie awarii wykorzystują nie tylko złodzieje bagażu, ale i przestępcy, których celem jest cały samochód. Ich sposoby mogą być zaskakujące.
Sposób "na stłuczkę"; wykorzystuje ten sam scenariusz. Tym razem złodzieje, jadąc innym samochodem lekko uderzają w auto, które chcą ukraść. Jego kierowca wysiada, by oszacować szkody i chwilę później zostaje sam na drodze. Już bez swojego samochodu.
Metoda "na butelkę" jest jeszcze prostsza. Pomiędzy oponę a nadkole upatrzonego wcześniej samochodu złodziej wkłada plastikową butelkę po napoju. Gdy właściciel rusza, butelka, o którą trze opona, wydaje dźwięki sugerujące, że samochód się zepsuł. Zaczajony w pobliżu złodziej tylko czeka, by kierowca wysiadł sprawdzić stan swojego auta.
W przypadku kradzieży stosunkowo nowych i lepiej wyposażonych aut święcącą ostatnio tryumfy metodą jest "na walizkę", czyli z wykorzystaniem opisanej wcześniej elektroniki wzmacniającej sygnał z kluczyka. Do niedawna była ona niezawodna. Teraz pierwszy producent, Land Rover, wprowadził dodatkowe zabezpieczenie, które uniemożliwia kradzież samochodu. Jeśli mamy samochód innej marki wyposażony w system bezkluczykowego dostępu, najlepszym pomysłem jest trzymanie w domu kluczyka w metalowej kasetce, która ekranuje jego sygnał. Można też kupić działające w ten sposób pokrowce, które sprawdzą się również poza domem.