Dwaj kierowcy testowi Mercedesa zginęli w strasznym wypadku do którego doszło na autostradzie nr 8 w Niemczech. Ich zniekształcone ciała znaleziono w lesie po tym jak zostały katapultowane z foteli na wysokość 10 metrów. Po tym wypadku ze sportowego, ekskluzywnego Mercedesa SLR McLaren nie zostało prawie nic. Auto poszybowało w górę, po czym wbiło sie w ścianę lasu na głębokość 35 metrów.
Praca kierowców testowych to nie tylko zabawa, ale też wielkie ryzyko. Często siadają za kierownicą samochodów o imponujących osiągach i starają się wycisnąć wszystko, co mogą dać z siebie potężne silniki superaut. Podobnie było w przypadku czteroletniego Mercedesa SLR McLaren z 8-cylindrowym silnikiem o pojemności 5.4 litra i mocy 626 KM. Ten model przyspiesza do setki w 3,8 sek., a 200 km/h rozwija po 10,2 sek., rozpędzając się do 334 km/h. Dwóch kierowców testowych, którzy podjęli się sprawdzenia samochodu dla jego właściciela, przypłaciło to zlecenie życiem.
Na miejsce przejażdżki testowej wybrali dwupasmową autostradę w okolicach Kelheim (Hesja). To popularne miejsce wśród amatorów prędkości, ponieważ droga jest tam niemal prosta na odcinku około 8 km. Kierowcy SLR-a rozpędzili auto do prędkości przekraczającej 330 km/h. Na razie nie wiadomo co było powodem utraty panowania nad autem. Mercedes wypadł z drogi i wzbił się w powietrze na wysokość kilku metrów. Mężczyźni zostali wyrzuceni z samochodu.
Kierowcy, którzy zginęli w tym wypadku nie byli nowicjuszami. Wśród kolegów po fachu uważani byli za profesjonalistów wysokiej klasy.
Źródło: Bild.de
tb/mw/mw