Pewna Amerykanka złożyła pozew przeciwko Toyocie, po tym jak firma nie uznała reklamacji o wartości ponad 5,5 tys. dolarów. Okazało się, że okablowanie w modelu RAV4 jest zbyt smaczne i przyciąga gryzonie. Jak walczyć z niepożądanymi zwierzakami?
Wszystko dlatego, że wykonane jest z organicznego materiału na bazie soi. Przekonała się o tym pewna mieszkanka Florydy, gdy pewnego dnia miała problem z uruchomieniem Toyoty RAV4. Gdy zajrzała pod maskę okazało się, że musiało tam stacjonować stado małych gryzoni, które kompletnie zdewastowały całą wiązkę kabli wokół silnika. Co więcej, stało się to po dostarczeniu samochodu do serwisu na przegląd.
Serwis wycenił szkodę na 5,5 tys. dolarów, ale nie poczuł się zobowiązany do usunięcia szkody w ramach gwarancji. Toyota stwierdziła, że szkody spowodowane przez zwierzęta, w tym gryzonie, nie kwalifikują się do naprawy gwarancyjnej. Właścicielka nie zgodziła się z tym stanowiskiem i złożyła pozew do sądu tłumacząc, że szkoda wynika z tego, że izolacja okablowania jest wykonana na bazie soi.
Kilka lat temu producenci używali okablowania z izolacją z materiałów ropopochodnych, ale ze względów ekologicznych i ekonomicznych stosują rozwiązania organiczne. Te z kolei przyciągają zwierzęta.
To nie pierwszy taki przypadek. W 2015 roku inny właściciel Toyoty RAV4 złożył do agencji NHTSA skargę po tym, jak jego samochód doznał podobnych uszkodzeń. Mamy nadzieję, że Grzegorz Krychowiak, który na co dzień jeździ po Paryżu hybrydową Toyotą Rav4 nie boryka się z podobnym problemem.
Trabant - przysmak kun
Nie tylko Toyota boryka się z problemem "smacznych" podzespołów. Swego czasu enerdowskie Trabanty były przysmakiem gryzoni. Laminat, z którego były produkowane smakował, szczurom i kunom.
Te ostatnie potrafią zrobić naprawdę duże szkody i to w każdym samochodzie. Ich łupem padają elementy wygłuszające, gumowe węże, kable i plastik. Kuna podgryza drobne elementy powodując pod maską spustoszenie. W przypadku "plastikowego" Trabanta łupem padało całe nadwozie.
Jak walczyć z gryzoniami?
Zimą zwierzęta chętnie zaglądają pod maski samochodów. Silnik jest ciepły, mogą wtedy łatwo się przy nim ogrzać. A jeśli trafi się jeszcze jakiś smakołyk - tym lepiej. Dla gryzonia.
Najpopularniejszy sposób to repelenty, środki chemiczne do odstraszania małych zwierząt. Najczęściej w formie zapachowej przywieszki, którą należy umieścić w komorze silnika. Są też spraye i saszetki.
Jeśli auto trzymamy w garażu, można pokusić się o instalację elektrycznego odstraszacza zwierząt. To urządzenie, które emituje niesłyszalne dla człowieka dźwięki.
Juliusz Szalek, moto.wp.pl
źródło: Rzeczpospolita