Tomasz Kuchar: jechać grzecznie i delikatnie
Zostałeś okrzyknięty Królem Karowej i nie stało się to bez powodu. Czy przed kolejnym startem czujesz jeszcze większą presję?
Tych wygranych i drugich miejsc było rzeczywiście sporo, więc można pomyśleć, że presja powinna się pojawić. Ale ja jej nie czuję, jestem maksymalnie wyluzowany. Zdaję sobie sprawę, że Barbórka to bardzo specyficzna impreza, trzeba tu jechać grzecznie i delikatnie. Niepotrzebne napięcie powoduje, że można popełnić błąd a na Barbórce każdy błąd grozi końcem szans na dobry wynik.
A więc Barbórka wcale nie jest łatwym rajdem...
Absolutnie, to nie jest łatwy rajd. Jest pogodowo nieprzewidywalny, trzeba znaleźć kompromis w ustawieniach samochodu. Na Karowej nawierzchnia jest zmienna, na Cytadeli mierzymy się z zupełnie inną charakterystyką odcinka. Z kolei Bemowo jest w dużej części szutrowe.
W tym roku mamy sporo zmian, jest nowy odcinek specjalny w Rembertowie. To dobrze, że Barbórka się zmienia?
Z punktu widzenia sportowego, to bardzo dobra decyzja. Ale fajnie byłoby też porównać czasy, jakie kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu uzyskiwali tacy zawodnicy jak Sobiesław Zasada albo Krzysiek Hołowczyc. Wtedy rzeczywiście mielibyśmy szanse sprawdzenia, jak rajdy zmieniają się na przestrzeni lat. Widzielibyśmy, jak zmienia się technologia. To byłoby bardzo ciekawe.
Jakim samochodem pojedziesz w tym roku?
To będzie Peugeot 207 S2000. W takim samochodzie możliwości modyfikacji są niewielkie, oczywiście wprowadzimy drobne modyfikacje, których nie można zastosować podczas rajdów do mistrzostw Polski, ale niewiele się w tym aucie zmieni.
Barbórka zamyka rajdowy sezon. Jak możesz podsumować swoje tegoroczne starty?
Dla mnie to był bardzo trudny sezon. Tuż przed jego rozpoczęciem wycofał się jeden z potencjalnych, głównych partnerów, więc nie było łatwo. Mimo to bardzo dziękuję tym partnerom, którzy ze mną zostali i dzięki którym było możliwe to, co w tym roku zrobiłem. Były miejsca na podium, w ostatnim rajdzie, pod nieobecność Kajetana Kajetanowicza otarłem się o zwycięstwo. Podsumowując, można więc powiedzieć, że na te środki, jakie miałem do dyspozycji, sezon poszedł świetnie. Oczywiście fajnie byłoby mieć samochód w nowszej specyfikacji, ale cóż, było, jak było. Nie ma co marudzić!