To będzie pierwsza porażka Apple. Eksperci są bezlitośni
„Gdybym był udziałowcem Apple, byłbym na nich wściekły. Nie ma żadnych szans, żeby produkcja samochodów elektrycznych, za którą chce się wziąć koncern z Cupertino, przyniosła im profity”. Wypowiadającym te słowa jest Bob Lutz, były wiceszef General Motors. Czy ekspert ma rację?
Informacja, jaką podało jakiś czas temu Apple, dosłownie i w przenośni zelektryzowała świat. Najbogatszy koncern świata, producent iPoda/iPhone'a/iPada i komputerów, który od dwóch dekad kroczy od sukcesu do sukcesu, chce wejść na rynek samochodów elektrycznych i produkować je samemu i na własnych zasadach.
Informacja początkowo wywołała euforię. Maniacy Apple od razu zaczęli sobie wyobrażać siebie w ekologicznych i zapewne designersko pięknych czterokołowcach, lepszych od Tesli i produktów wielkich koncernów. Złośliwcy oczywiście zaczęli nabijać się z tematu, przewidując, że głównym wyróżnikiem samochodów Apple (elektrycznych i/lub autonomicznych) będzie to, że będą po prostu droższe.
Jednak kiedy dziennikarze „The Wall Street Journal” bliżej przyjrzeli się sprawie, okazało się, że coś naprawdę jest na rzeczy. Apple już potroiło dotąd 600-osobowy zespół pracujący nad projektem samochodu tej firmy. Gigant z Cupertino podkupił speców od tematu, wśród nich Megan McClain z Volkswagena, Vinaya Palakkode z Carnegie Mellon University (tam trwają prace nad autonomicznymi autami), czy Jamie Carlsona z Tesli.
Głos zabrali jednak prawdziwi eksperci, którzy na produkowaniu samochodów i – przede wszystkim – sprzedawaniu ich z zyskiem zjedli zęby. Bob Lutz z General Motors nie zostawił na pomyśle Apple suchej nitki.
Powiedział, że produkcja aut elektrycznych nie jest dobrym biznesem. Do nich się po prostu dokłada. A Lutz wie co mówi, bo współkierowany przez niego GM od lat ma w swojej ofercie takie auta (m.in. Chevrolet Volt, czyli nasz europejski Opel Ampera)
.
„Nie ma żadnego powodu, by wierzyć, że Apple zarobi na tym cokolwiek” - zakończył Lutz wypowiedź dla stacji CNBC.
Jak będzie, zobaczymy. Apple już niejednokrotnie dokonywało ruchów, które postronnym obserwatorom (w tym ekspertom) jawiły się jako bezsensowne. Tymczasem firma jak dotąd nie poniosła żadnej spektakularnej porażki. Na czyje wyjdzie, przekonamy się w ciągu kilku najbliższych lat.