Test: Alfa Romeo MiTo 1.4 - Mała ślicznotka

Kiedy najmniejsza Alfa wchodziła na rynek, we włoskim koncernie wrzało. Fiat zmienił logo oraz stylistykę swoich modeli, Lancia wypuściła Deltę, a Alfa pokazała oszałamiający model 8C. Kolejny samochód sportowej marki Fiata, miał być następcą wysłużonego modelu 147. I znów strzał w dziesiątkę. O aucie zrobiło się głośno zanim trafiło na rynek. Powodem był konkurs na nazwę samochodu. Wygrała pewna Niemka, która połączyła pierwsze dwie litery stolicy włoskiej mody - Mediolanu i stolicy włoskiej motoryzacji - Turynu. Takie połączenie dało nazwę MiTo. I jest ono jak najbardziej na miejscu. MiTo łączy w sobie zarówno niepowtarzalny styl, jak i włoską technikę z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Patrząc na auto ciężko się nie zachwycić. Z przodu połączenie charakterystycznego, trójkątnego grilla i wyłupiastych reflektorów, z niskim i drapieżnym zderzakiem oraz niesymetrycznie umieszczoną tablicą rejestracyjną, tworzą oryginalną całość. Obła linia boczna z niewielkimi oknami, bez środkowych słupków przechodzi płynnie w dziarsko zadarty kufer. Z tyłu jest jeszcze lepiej. Okrągłe klosze z chromowaną obwódką, które rozświetlają diody są nawiązaniem do niesamowitej 8C. Na środku klapy duże logo marki, zaś z boku nazwa modelu wypisana pokrętną czcionką. Sportowego wyglądu auta dopełniają drzwi pozbawione ramek wokół szyb. MiTo może się podobać.

W środku na pierwszy rzut oka jest równie ciekawie. Krwisto czerwone, obszyte miękką, perforowaną skórą fotele, włókno węglowe na pofalowanym kokpicie, gdzieniegdzie oko cieszą aluminiowe wstawki. Jak za kółkiem? Mimo regulowanej wysokości siedziska ciężko nie dotykać włosami podsufitki. Powodem tego jest mechanizm sporego szyberdachu, za który trzeba dopłacić 3,5 tys. Kolejny minus - za kierownicę. Choć pewnie i wygodnie się ją trzyma, to ma zbyt ograniczoną regulację.

Niestety, pierwsze bardzo dobre wrażenie, psują też detale wykończenia. Tam gdzie dotarła ręka stylistów odpowiedzialnych za markę Alfa Romeo - jest dobrze, nawet bardzo. Niestety miejsca, do
których przyłożyli swoje palce włoscy księgowi nie robią już aż tak dobrego wrażenia. Przełączniki przy kierownicy - dokładnie takie same jak w Punto. Do tego ten sam, co w bliźniaczym Fiacie, szpetny kawałek gumy między zegarami a kierownicą.

Kiepsko wypada też nawigacja z systemem multimedialnym i ustawieniami samochodu. Nie dość, że nie ma obsługi po polsku, to jeszcze po każdym uruchomieniu silnika nakłania nas do ustawienia języka włoskiego. Włoski panuje również niepodzielnie na małym wyświetlaczu między zegarami. Z tym, że tutaj nie mamy możliwości wyboru i musimy domyślać się, co znaczą włoskie komunikaty. Zdziwienie sięga zenitu, kiedy po przebrnięciu przez archaiczne i nieintuicyjne menu nawigacji ustawimy cel podróży, a tu ni stąd, ni zowąd samochód przemówi do nas po polsku. A, co ciekawe, cały ten zestaw kosztuje aż 6,5 tys. zł.

Dość narzekania, czas sprawdzić, co to maleństwo potrafi. Pod maską zaledwie 1.4 l, ale w czasach downsizingu, nie oznacza to nudy. Motor ma bowiem aż 135 KM i 206 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a to całkiem sporo, jak na tak małą pojemność. Mała Alfa może jeździć w jednym z trzech trybów oznaczonych, jako DNA - D jak Dynamic, N jak Normal oraz A jak Allweather. Na dwa ostatnie nie ma nawet, co zwracać uwagi. No chyba, że lubimy jak samochód z opóźnieniem reaguje na wciskanie gazu, a małym palcem chcemy kręcić kierownicą. Fakt, MiTo jeździ wtedy może ślamazarnie, ale wskaźnik zmiany biegów pomoże mało spalić. Wesoło i sensownie robi się dopiero na dynamicznym nastawie komputera. Alfa pokazuje wtedy, na co ją stać. Pierwszą setkę osiągamy już po 8,4 sek. Spalanie?
Cóż, daleko mu do deklarowanych przez Włochów 5,6 l. Przy spokojnej jeździe za miastem, zgodnie z podpowiedziami komputera można wymęczyć nieco powyżej 6 l/100 km. Jednak jeżdżąc głównie po mieście i w korkach powinniśmy cieszyć się z wyniku poniżej 9 l/100 km. Nie pomaga nawet system Start/Stop.

TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ ALFA ROMEO MITO

A jak się prowadzi włoskie maleństwo? To jest jeden z największych atutów MiTo. Bezpośredni układ kierowniczy, twarde zawieszenie pozwalają na naprawdę sporo. Do tego przy nastawieniu Dynamic kontrola trakcji działa z opóźnieniem, a elektryczne wspomaganie kierownicy nie pomaga tak bardzo w prowadzeniu auta. Osiemnastocalowe felgi, choć wyglądają oszałamiająco, to przez niewielki profil opony czuć każdą nierówność naszyzh dróg. Koła mniejsze o rozmiar powinny w zupełności wystarczyć.

MiTo jest niczym piękna kobieta. Wygląda oszałamiająco, robi niesamowite wrażenie i nie ukrywa swoich wad. A, mimo to znajdą się tacy, którzy będą chcieli ją mieć. Jeszcze jedno. MiTo, jak każda Alfa powinna być czerwona!

WP: Jakub Wielicki

"Alfa Romeo MiTo, 1.4 MultiAir" - DANE TECHNICZNE