10. Ekolog pod maską
Realia stworzone przez ustawodawców zajmujących się ochroną środowiska spowodowała, że słowa "oszczędny" i "hybrydowy" jeszcze nigdy tak często nie były na piedestale. Samochody mają spalać coraz mniej paliwa i wydalać z siebie jeszcze mniej szkodliwych substancji. Wszystko, by rzekomo chronić nasz klimat. W ogóle najlepiej byłoby, aby z rury wydechowej wydobywały się gazy o zapachu fiołków.
Oczywiście, to dobrze, jednak warto też zwrócić uwagę na to, co dzieje się ze współczesnymi samochodami. Stały się jeżdżącymi bateriami. Hybrydy obecnie świętują swoje pięć minut i wszystko wskazuje na to, że świętowanie wydłuży się na najbliższe dekady. Ekolodzy przyklaskują, bo jedynym akceptowalnym środkiem transportu jest rower, względnie auto elektryczne lub właśnie hybryda. Tyle, że auto elektryczne - idealne do miasta - w tej chwili nie spełnia oczekiwań zdecydowanej większości kierowców. Wszystkie powstałe seryjne modele przypominają jeżdżące tostery, mające tyle wspólnego z przyjemnością, co słuchanie początkującego skrzypka. W dodatku, liche baterie powodują, że walczymy o każdy centymetr zasięgu, jadąc z prędkością 5 km/h, co w efekcie powoduje, że trąbią i zwymyślają nam wszyscy pozostali użytkownicy drogi. To się zmieni, gdy auta elektryczne będą zapewniały możliwości aut konwencjonalnych, albo gdy wszyscy będziemy takimi jeździć. Ale do tego potrzeba czasu.
Michał Grygier