Suzuki pracuje nad hybrydowym skuterem – przednie koło ma napędzać silnik elektryczny
"Zielone" jednoślady są już przesądzone. Zaledwie chwilę po tym, jak producenci rozpoczęli programy budowy elektrycznych sprzętów, w sieci pojawiły się fragmenty dokumentacji patentowej na hybrydowy skuter opracowywany przez Suzuki. Analizujemy projekt, żeby sprawdzić co nas czeka w nieodległej przyszłości.
Motocykle to specyficzna gałąź przemysłu motoryzacyjnego. Producenci jednośladów różnią się od samochodziarzy tym, że szybciej reagują na pojawiającą się w środowisku modę. Doskonałym przykładem są caferacery. Istnieją od dawna, ale wystarczyła chwila, aby po wybuchu mody na taki sprzęt firmy zapełnił salony fabrycznymi customami, scramblerami i temu podobnymi sprzętami.
Moda modą, ale trzeba przewidywać trendy. Elektryczne jednoślady podbijają ulice wielkich miast, a pojazdy napędzane prądem pojawiają się w segmencie enduro (KTM) i cruiser (Harley-Davidson). Kolejnym krokiem w stronę ekologicznej przyszłości jest wprowadzanie jednośladów z napędem hybrydowym. Pierwszą jaskółką, która ma zwiastować hybrydowe skutery okazały się fragmenty dokumentacji patentowej Suzuki. Pokazują one coś, co będzie wytykane palcami przez ortodoksyjnych motocyklistów zostawiających plamy oleju pod motocyklami, a producentom może przysporzyć zupełnie nowych klientów.
Do rzeczy. Co widać na tych szkicach? Patenty zostały złożone w październiku 2016 roku, ale amerykańscy redaktorzy z Motorcycle.com opublikowali ją dopiero teraz. Chodzi o skuter z napędem na oba koła. Tylne ma się kręcić dzięki silnikowi spalinowemu – zamontowanemu na tylnym wahaczu lub zintegrowanego z ramą, a przednie koło zawieszone na pchanym wahaczu ma wbudowany motor elektryczny.
Jeśli rozwiązanie ma naśladować systemy stosowane w samochodach, to z pewnymi ograniczeniami może być możliwa jazda tylko na energii elektrycznej. Dzięki temu skuter nie będzie zużywał benzyny i nie będzie emitował żadnych spalin. Nie jest znany też sposób ładowania akumulatorów niezbędnych do zasilania przedniego silnika. Idąc tropem naśladowania producentów samochodów, być może produkt wypuszczony na rynek będzie miał możliwość ładowania baterii z domowego gniazdka, a w zależności od stylu jazdy, energia w czasie hamowania może być odzyskiwana i przekazywana do akumulatorów.
Rysunki te przewidują minimum dwa sposoby zamontowania silnika w przednim kole. Rozważana jest opcja zainstalowania amortyzatora po jednej stronie, a silnika po drugiej stronie koła. Taki układ umożliwia łatwy dostęp do wszystkich podzespołów. W drugiej opcji silnik zamontowano pomiędzy symetrycznym widelcem. Ostateczny kształt przodu, jak i osiągi i wydajność silników nie są jeszcze znane, ale samo to, że takie wnioski patetnowe trafiły do urzędów, może zwiastować zaawansowane prace producentów.
Fakt obecności dwóch silników bezsprzecznie oznacza, że taki jednoślad będzie cięższy od klasycznie napędzanego odpowiednika, a oprócz tego będzie droższy.
Z drugiej jednak strony, motocykle z tradycyjnym napędem już nie raz miały przed sobą ciężkie czasy i przetrwały wszystko, co zafundowały im kryzysy. Dodatkowo próby zmiany przyzwyczajeń motocyklistów, czyli np. próby montowania do jednośladów silników diesla spełzły na niczym. Jednak sama hybrydowość i możliwość oszczędzania paliwa, pieniędzy i środowiska, jak już wspomniałem może skłonić nowych klientów z bogatych regionów świata do zakupu takich skuterów, ale żeby w Polsce odniosły sukces, musiałoby być przewidziane miejsce na montaż instalacji LPG.