Skoda Rapid: z nadziejami na sukces
Segment kompaktowych liftbacków nie należy do popularnych w Europie, dlatego wielu producentów wycofało z niego swoich przedstawicieli lub w ogóle nie zaczynało walki o klienta. Zupełnie inną taktykę obrali Czesi. Właśnie oficjalnie zaprezentowali Rapida, który ma szansę stać się globalnym numerem jeden wśród całej palety modelowej Skody.
Nasi południowi sąsiedzi po raz pierwszy zdradzili się rok temu we Frankfurcie przedstawiając koncepcyjny pojazd MissionL. Wyraźnie nawiązywał on do widocznego na załączonych zdjęciach auta i nieśmiało zwiastował nowy nurt stylizacyjny najpopularniejszej marki w Polsce.
Design Rapida może niektórym przypominać Volkswagena Jettę. Zgrabny liftback otrzymał grill o niespotykanych dotąd kształtach, wąskie reflektory i przeprojektowane logo Skody w srebrnych barwach. Na pokrywie bagażnika połączonej wraz z szybą, znajdziemy nieco inną czcionkę opisującą model i silnik drzemiący pod maską. Dość ciekawie uformowano także światła pozycyjne, przez co kompaktowego pojazdu nie pomylimy nocą z żadnym innym. Z boku zdecydowano wprowadzić kilka przetłoczeń, mających nadać autu dynamicznego polotu. Warto jeszcze wspomnieć o wymiarach. "Czeszka" swoimi gabarytami bardzo zbliżyła się do Octavii, w stosunku do której może pochwalić się większym rozstawem osi i równie imponującym bagażnikiem o pojemności 550 litrów.
Jaki jest zatem sens produkcji samochodu konkurującego z bratnią Octavią? Otóż wspomniany bestseller już wkrótce zostanie zastąpiony przez trzecią generację i mocno urośnie, jednocześnie podnosząc swój prestiż, przez co zacznie rywalizować z autami z klasy średniej.
Wróćmy jednak do Rapida i tego, co nam oferuje w przedziale pasażerskim. Pierwsze oszczędności widać w jakości zastosowanych materiałów wykończeniowych. Deskę rozdzielczą i boczki drzwiowe wyłożono twardymi i niezbyt przyjemnymi w dotyku tworzywami. Sytuację poprawia solidne spasowanie i brak elementów skrzypiących podczas jazdy. Całość wygląda estetycznie i od razu przekona konserwatywnie nastawionych klientów. Przyciski sterujące poszczególnymi funkcjami zgrupowano w dolnej części kokpitu. Każdy egzemplarz możemy doposażyć w automatyczną klimatyzację, podgrzewane fotele z regulacją intensywności grzania i multimedialny zestaw z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem umieszczonym na odpowiedniej dla oczu wysokości. Wskaźniki informujące o aktualnej prędkości i obrotach jednostki napędowej cechują się wzorową czytelnością, ale pozbawiono je jakiejkolwiek finezji.
Czteroramienne koło sterowe możemy zaopatrzyć w przyciski pozwalające na manipulowanie radioodbiornikiem. Co ciekawie, to pierwsza Skoda z portem USB. We wcześniejszych modelach wewnątrz znajdowało się jedynie wejście aux, które wymagało kabla łączącego go z przenośnym nośnikiem pamięci. Na pochwałę zasługuje natomiast ilość miejsca. Czeski pokład bez trudu zmieści cztery dorosłe osoby. Przednie fotele o wszechstronnej regulacji mają jednak zbyt krótkie siedziska. Za to z tyłu na niedobór przestrzeni narzekać będą tylko pasażerowie o ponadprzeciętnym wzroście. Wakacyjny ekwipunek z łatwością ulokujemy w przepastnym bagażniku wyposażonym w siatki i liczne przegrody pomagające zabezpieczyć przewożone przedmioty.
Paleta jednostek napędowych powinna zadowolić większość potencjalnych nabywców. Katalog otwiera silnik 1.2 MPI, którego nie polecamy z uwagi na słabą dynamikę. Znacznie lepiej sprawdzą się turbodoładowane motory 1.2 TSI i 1.4 TSI a także wysokoprężny 1.6 TDI. Najmocniejszy benzyniak generuje 122 konie mechaniczne i może współpracować z manualną przekładnią o sześciu przełożeniach lub dwusprzęgłowym DSG. Nam do gustu przypadła konfiguracja z automatem i takim też samochodem wyruszyliśmy w ponad 100-kilometrową podróż po autostradach i lokalnych, podziurawionych drogach. Pierwsze, co zwraca uwagę po zjechaniu z równej jak stół nawierzchni, to sprężyste zestrojenie zawieszenia.
Praca poszczególnych elementów gwarantuje pożądany komfort i pozwala jednocześnie pewnie poczuć się w szybciej pokonywanym zakręcie. To rozsądny kompromis od lat stosowany w koncernie Volkswagena. Biorąc pod uwagę stan naszych wiecznie remontowanych dróg, optymalny wariant stanowią 16-calowe obręcze ze stopów lekkich z oponami o wysokim profilu. Wówczas jazda po ubytkach w jezdni nie zakłóci spokoju podróżujących. Z dopracowaną trakcją dobrze komponuje się też stosunkowo precyzyjny układ kierowniczy, wiernie oddający aktualną pozycję kół. Kolejny ważny punkt to średnie zużycie paliwa. W cyklu mieszanym udało nam się uzyskać spalanie na poziomie 6.3 litra. To wynik pozwalający z dystansem traktować szalejące ceny paliw.
Rapid już jesienią zadebiutuje w Europie. W listopadzie powinien pojawić się w Polsce, ale jego cen jeszcze nie znamy. Wiemy tylko, że w Niemczech startuje od 14 tysięcy euro. U nas taka cena byłaby nie do przyjęcia, jednak jeśli polski importer wyceni auto na około 45 tysięcy złotych, możemy być niemal pewni jego sukcesu. Za stosunkowo atrakcyjną kwotę otrzymamy wówczas przestronny pojazd o konserwatywnym charakterze i bardzo funkcjonalnym wnętrzu.
Piotr Mokwiński