Samochody wojewodów jak radiowozy. Coraz więcej osób jeździ na sygnale
Samochody w dyspozycji niektórych ministrów czy wojewodów wyposażone są tak, jak pojazdy uprzywilejowane – wskazuje poseł Marek Biernacki. "Na sygnale" chcą też jeździć osoby prywatne. Przeróbka auta jest tania, ale kary ogromne.
Oprócz służb obecnie z "kogutem" na dachu może zgodnie z prawem jeździć aż 220 osób powiązanych z administracją publiczną. Lista obejmuje nie tylko najważniejsze osoby w państwie, ale również wysoko postawionych urzędników. Zeszłoroczne pomysły partii Kukiz ’15, by znacząco ją ograniczyć, spełzły na niczym. Na oficjalne, pełne zestawienie wydanych zgód na wykorzystanie sygnałów pojazdu uprzywilejowanego opracowaną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przyjdzie nam poczekać.
Poseł w interpelacji skierowanej do ministra zauważa, że "w ostatnich miesiącach w mediach wielokrotnie pojawiały się informacje o uczestniczących w ruchu drogowym pojazdach nienależących z mocy prawa do kategorii pojazdów uprzywilejowanych".
Korzystać z uprzywilejowanych aut chcą nie tylko posłowie. Przedstawiciele firm ochroniarskich upodabniają auta do radiowozów (na Pomorzu spotkać można mercedesa w takim malowaniu), a osoby prywatne montują niebieskie koguty.
Tymczasem przepisy dają szerokie pole do interpretacji. W rozporządzeniu Ministerstwa Infrastruktury w sprawie warunków technicznych pojazdów można przeczytać, że "oznakowanie określone w punktach 27-35 [czyli dot. policji] lub oznakowanie do niego podobne nie może być stosowane na pojeździe innym niż pojazd, dla którego zostało ono określone". Jak bardzo podobne może być auto? Taką decyzję podejmuje już diagnosta, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by policja odebrała dowód rejestracyjny i skierowała auto na przegląd.
Pod te przepisy nie podlegają pojazdy specjalne, czyli np. radiowozy, karetki czy wozy straży pożarnej, które trafiły w ręce prywatne. Ich konstrukcja wymaga obecności dodatkowego oświetlenia. Nie oznacza to, że są one uprzywilejowane. To dwie zupełnie odmienne kwestie.
By zmienić samochód w imitację pojazdu uprzywilejowanego, nie trzeba wiele. Oprócz zezwolenia wydanego przez ministra (które z oczywistych racji pomińmy) wystarczy sprzęt generujący sygnały świetlne (niebieskie) oraz dźwięk o zmiennym tonie. By zdobyć kogut wystarczy wpisać odpowiednie hasło w wyszukiwarkę. Najtańsze urządzenia kosztują mniej niż 50 zł. Jednak trzeba pamiętać, że jest to niezgodne z prawem.
Karane jest nawet posiadanie w pojeździe takich urządzeń. Zgodnie z art. 66 ust. 4. ustawy prawo o ruchu drogowym, zabrania się umieszczania w pojeździe lub na nim urządzeń stanowiących obowiązkowe wyposażenie pojazdu uprzywilejowanego. W takim przypadku trzeba liczyć się z grzywną w wysokości nawet 5 tys. zł. Za podszywanie się pod funkcjonariusza grozi kara do roku pozbawienia wolności.