Bezkluczykowy dostęp
Samochód wykrywa, że kluczyk jest w promieniu kilku metrów od stacyjki i na tej podstawie odblokowuje drzwi oraz pozwala uruchomić silnik - tak w skrócie można opisać bezkluczykowy system dostępu do auta. Bardzo wygodny, ale też w ostatnich latach chętnie wykorzystywany przez złodziei, którym znacząco ułatwia pracę.
Pierwsze takie rozwiązanie w otwieraniu samochodów powstały na początku lat 80. Wtedy Ford w bardziej luksusowych modelach swojego koncernu wprowadził rozwiązanie, które wymagało wpisania kodu otwierającego samochód. Jak się okazało, pomysł ten nie zyskał popularności. Tym razem prawdziwa rewolucja pojawiła się w Europie. W 1982 roku w Renault Fuego można było kupić pilota, który pozwalał na zdalne otwarcie auta. To rozwiązanie zostało szybko spopularyzowanie, w odróżnieniu od systemu oferowanego w Chevrolecie Corvette od 1993 r. W przypadku amerykańskiego samochodu, nie trzeba było niczego naciskać, a pojazd sam wykrywał, że kluczyk znajduje się w pobliżu. Ta technologia musiała czekać jeszcze blisko 20 lat na powszechne użycie.
Mimo tego, że w większości modeli można otrzymać otrzymać opcję bezkluczykowego dostępu do samochodu, to zawsze wymaga to dopłaty. W zależności od marki będzie to od 1500 do ponad 3000 zł. U japońskich producentów natomiast trzeba wybrać bogatą opcję wyposażeniową.