Rzucający bryłami lodu na autostradę oskarżeni o zabójstwo
O zabójstwo oskarżyła tarnowska prokuratura trzech nastolatków, którzy w lutym rzucali bryłami lodu w samochody jadące autostradą A4 w Małopolsce. Jedna z brył uszkodziła szybę tira, zginął 46-letni kierowca.
- Prokurator oskarżył 17-latka i dwóch 16-latków o pozbawienie życia 46-letniego mężczyzny poprzez zrzucenie z wiaduktu nad autostradą A4 w Biadolinach Radłowskich bryły lodu w kierunku mężczyzny kierującego samochodem ciężarowym - powiedziała we wtorek PAP prokurator Elżbieta Potoczek-Bara z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Prokurator uznał, że chłopcy, zrzucając na jadący samochód bryłę lodu o wadze co najmniej 16 kg, działali w zamiarze spowodowania śmierci osób, które jechały samochodem. Oskarżył ich o zabójstwo z zamiarem ewentualnym, ponieważ uznał, że mogli przewidywać skutki zrzucenia ciężkiej bryły lodu z wysokości na jadący szybko samochód i godzili się z nimi. Prokurator zdecydował, że ze względu na okoliczności sprawy 16-letni chłopcy będą odpowiadać przed sądem powszechnym jak dorośli, a nie przed sądem rodzinnym. Dodatkowo przemawiało za tym także to, że wobec obu nieletnich były już w przeszłości stosowane środki wychowawcze, a jeden z nich przebywał na przepustce z zakładu wychowawczego.
Do wypadku doszło 21 lutego. Zrzucona z dużej wysokości bryła lodu rozbiła przednią szybę tira i uderzyła kierowcę w okolice klatki piersiowej i głowy. Kierowca doznał rozległych i bardzo ciężkich obrażeń głowy, tułowia oraz kończyn, a także wielonarządowych obrażeń wewnętrznych, które były przyczyną jego śmierci. Kierowca po tym, jak bryła lodu rozbiła szybę, stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w energochłonne bariery po prawej stronie drogi. W szoku wyszedł jeszcze z samochodu, ale stracił przytomność. Pomimo reanimacji zmarł.
Prokurator i biegły, którzy prowadzili oględziny na miejscu wypadku, znaleźli w kabinie tira duże bryły lodu. Po zważeniu odłamków lodu okazało się, że ważyły one 16 kg. W śledztwie podejrzani potwierdzili, że przebywali w tym czasie na wiadukcie, ale przedstawili różne i rozbieżne wersje zdarzenia. Biegli psychiatrzy nie znaleźli podstaw, aby kwestionować poczytalność dwóch podejrzanych w takim stopniu, by miało to wpływ na ich odpowiedzialność.
Oskarżonym grozi kara od 8 do 15 lat lub kara 25 lat pozbawienia wolności.