Rządowe rejestratory nie działają. Śledczy mają pod górkę badając wypadek Szydło
W dalszym ciągu nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia wypadku Beaty Szydło w Oświęcimiu. W znalezieniu przyczyn nie pomoże komputer samochodu, którym podróżowała ówczesnej premier, bo dane nie zostały zapisane.
Śledczy próbowali ustalić z jaką prędkością jechała limuzyna z Beatą Szydło. Okazało się, że w samochodzie wartym 2,5 mln zł, nie działają rejestratory. W przypadku wypadku z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy nie było takich problemów - informuje "Rzeczpospolita".
Odczytanie danych z komputera pokładowego było możliwe dzięki pomocy przedstawiciela producenta auta. - Niestety, w tym modelu jest to niemożliwe - wyjaśnia PR manager grupy Audi i Volkswagen Polska Leszek Kempiński.
Zobacz również: Wypadek Beaty Szydło. Błaszczak obwinia poprzedników
Rejestratory nie zapisały prędkości jazdy, bo urządzenia "w tym trybie nie są odczytywane jako błąd". Dane nie zostały również odnotowane w przypadku innych samochodów w kolumnie.
Biegli zrekonstruowali już przebieg zderzenia na podstawie monitoringu. Wypadek miał miejsce 10 lutego w Oświęcimiu.
Źródło: Rzeczpospolita.