Ruszył "Top Gear" w nowym składzie. Oceny widzów bardzo mieszane
Najsłynniejszy program motoryzacyjno-rozrywkowy "Top Gear" ruszył z odsłoną 23 sezonu. Tym razem już bez słynnego tria: Clarkson, Hammond, May. W roli nowych prowadzących wystąpili Chris Evans i Matt LeBlanc, których wspomaga liczna ekipa współgospodarzy. Przyjęcie pierwszego odcinka można delikatnie określić jako... chłodne.
Premiera nowej serii brytyjskiego show, realizowanego przez stację BBC, jeszcze chyba nigdy nie była aż tak wyczekiwana. Powodem była oczywiście zmiana prowadzących, rozpoczęta przez pożegnanie się z Jeremym Clarksonem. Wieloletni gospodarz TG został odprawiony przez stację po uderzeniu jednego z producentów programu, podczas realizacji nagrań. Niestety nie był to pierwszy tego rodzaju wybryk popularnego dziennikarza i stacja nie miała zbyt dużego pola manewru w tej sprawie. W ślad za zwolnionym "Jezzą" z TG odeszli James May i Richard Hammond. W tej chwili tworzą konkurencyjny do brytyjskiego program "The Grand Tour" dla internetowego potentata - Amazona.
Nowy skład mają tworzyć, oprócz wspomnianych Evansa i LeBlanca, Sabine Schmitz, Chris Harris oraz Eddie Jordan. I naturalnie Stig. W pierwszym odcinku Harris i Jordan udziału nie brali, a niemal cały ciężar prowadzenia nowej odsłony Top Gear wziął na siebie Evans. Dziennikarz i komik, kojarzony dotychczas przede wszystkim z prowadzeniem przebojowych audycji radiowych, znalazł się jednak w ogniu krytyki po emisji pierwszego odcinka nowej serii TG.
Pośród internetowych reakcji dominują te nieprzychylne samemu głównemu prowadzącemu, który, według krytyków, nieudolnie naśladuje Clarksona, nie nawiązuje relacji ze współgospodarzem, jest nienaturalny w swoich zachowaniach i w zbyt ekspresyjny sposób prezentuje się na ekranie. Program jest chwalony za utrzymanie dotychczasowego poziomu realizacji i jakości technicznej, ale głównym zarzutem wobec nowego TG jest to... że wcale nie jest nowy. Spodziewana rewolucja wiązana ze zmianą składu nie nastąpiła. 23 seria tematycznie i warsztatowo niczym nie różni się od poprzednich edycji, co też nie przypadło do gustu sporej grupie widzów.
Według brytyjskich danych, pierwszy odcinek nowej serii show oglądało ponad 4,5 miliona widzów. Co więcej, w czasie emisji programu widownia telewizyjna rosła. Niestety rósł również krytyczny odzew w mediach społecznościowych, na tyle zauważalny, że bukmacherzy na wyspach zaczęli przyjmować zakłady, czy 23 seria TG będzie ostatnią w historii BBC. Według opinii specjalistów mediowych, nowa obsada musi jeszcze się "dotrzeć", co, jak zauważają, miało także miejsce w przypadku trójki Clarkson, Hammond, May u zarania ich działalności w programie. Poza tym błędy i niedociągnięcia popełnione na starcie, dają też duże pole do poprawek, które powinny z odcinka na odcinek następować. Jednak fani serii ze swoim ulubionym tercetem, nie pozostawiają na programie suchej nitki i z utęsknieniem wyczekują jesieni, kiedy to w Amazon Prime ma nastąpić premiera programu The Grand Tour.
Borys Czyżewski