RPO chce jak najszybszego wykonania wyroku w sprawie zatrzymywania prawa jazdy
Rzecznik Praw Obywatelskich chce jak najszybszego wdrożenia zaleceń Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zatrzymywania prawa jazdy za przekroczenie w obszarze zabudowanym dozwolonej prędkości o więcej niż 50 km/h. Oznaczałoby to pozytywne zmiany dla kierowców.
W połowie maja 2015 roku w życie weszły nowe przepisy, które ukonstytuowały trwającą już od kilku miesięcy praktykę policji. Zachęceni przez ówczesnego szefa policji funkcjonariusze korzystali z pełni swoich praw i zatrzymywali prawa jazdy kierowcom, którzy dopuścili się drastycznego przekroczenia prędkości. Po wejściu w życie nowelizacji prawa policjanci już nie tyle mogli zatrzymać dokument, ile zostali do tego zobligowani, o ile limit został przekroczony o ponad 50 km/h, a do zdarzenia doszło w terenie zabudowanym. Z łańcuszka decyzyjnego zostały jednocześnie usunięte sądy. Od tamtej pory po dziś dzień dokument wraz z informacją od policji trafia bezpośrednio do starostwa, które na trzy miesiące zawiesza uprawnienia. Problem tylko w tym, że to niekonstytucyjne.
O przepisach od samego początku krytycznie wypowiadali się kierowcy. 11 października 2016 roku w podobnym tonie odniósł się do nich Trybunał Konstytucyjny. "Procedura administracyjna, w ramach której organy administracyjne nie mają możliwości odstąpienia od zastosowania sankcji administracyjnej w postaci zatrzymania prawa jazdy mimo stwierdzenia, że przekroczenie prędkości uzasadnione było stanem wyższej konieczności, nie spełnia wymogów stawianych rzetelnej procedurze administracyjnej” - czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Zgodnie z obowiązującymi dziś przepisami żadnego znaczenia nie ma powód, dla którego kierowca złamał przepisy. Straci prawo jazdy na trzy miesiące nawet wówczas, gdy wiózł do szpitala chorą lub ranną osobę czy też rodzącą kobietę. W nowelizacji przepisów z 2015 roku nie przewidziano również trybu odwołania od decyzji. To sprawia, że kierowca może czasowo utracić dokument za cudzie winy. Kiedy może się tak stać? Wystarczy, że patrol dokonuje pomiaru z kilkuset metrów, posługując się radarowym miernikiem prędkości, czyli urządzeniem, które nie wskazuje, którego auta prędkość mierzy.
Czy apel Rzecznika Praw Obywatelskich przyniesie skutek? W tym względzie można mieć wątpliwości. Rząd planuje wprowadzenie nowych przepisów w 2017 roku i mają one uwzględniać uwagi Sądu Najwyższego w kwestii zatrzymywania prawa jazdy za przekroczenie prędkości. Wiele wskazuje na to, że wystąpienie RPO nie przyspieszy prac nad tą nowelizacją.
Tomasz Budzik, Wirtualna Polska