Miejski samochód nie musi być z Niemiec, zdaje się przekonywać drugie wcielenie Renault Clio. Czy jednak warto zainwestować w tego przedstawiciela marki o nie najlepszej renomie?
Większość osób uważa, że to drogie auta są głównym źródłem dochodów koncernów motoryzacyjnych. Nie jest to jednak prawdą. Samochody klasy średniej i wyższej stanowią tylko niewielką część finansowego tortu w napędzanym czarnym złotem świecie. Koszty związane z projektowaniem i wdrożeniem do produkcji zaawansowanych pojazdów są ogromne, co musi odbić się na finalnym efekcie finansowym. Zgoła odmiennie wygląda kwestia pojazdów miejskich, które od początku lat 80. decydują o finansowej kondycji producentów. Wykorzystywanie prostych i sprawdzonych rozwiązań pozwala na obniżenie kosztów, a w konsekwencji powszechną dostępność. Każdy szanujący się producent ma w ofercie przedstawiciela segmentu B, w którym uprzedzenia i stereotypowe podejście do motoryzacji, nie znajdują odzwierciedlenia w statystykach sprzedaży. Od ponad trzech dekad jednym z głównych graczy jest Renault. Początkowo o miejsce na rynku walczył kultowy już model 5. By nadal liczyć się w rywalizacji, Francuzi postanowili w 1990 roku wprowadzić
następcę - Clio.
Powstająca do 1998 roku pierwsza odsłona tego modelu wyprodukowana została w 4 milionach egzemplarzy. Jednak nawet tak popularny samochód po ośmiu latach obecności na rynku wymagał zastępstwa. Wiosną 1998 roku pojawiła się druga generacja Clio. Stworzony od podstaw samochód stylistycznie wprowadził Renault w nowe tysiąclecie. Stonowane linie ustąpiły miejsca odważniejszym przetłoczeniom. Zwłaszcza dwustopniowa tylna klapa zwiastowała designerską erę Megane II i Velsatis’a. Jedynie przód nawiązywał do poprzedniczki. Dopiero modernizacja z 2001 roku wniosła do prezencji Clio kilka świeżych elementów (kolejny lifting z 2003 skupił się głównie na drobnych szczegółach i palecie jednostek napędowych).
Pas przedni zmienił się całkowicie, owalne reflektory zbliżyły się kształtem do trójkąta, zaś skromny wlot powietrza zmienił się w obfity grill przedzielony przez logo marki. Również zderzaki oraz tylne lampy uległy subtelnej korekcie. Najpoważniejsze zmiany znajdziemy
wewnątrz. Cała deska rozdzielcza została narysowana na nowo wedle ówczesnego trendu marki. Wyraźnie poprawiła się jakość zastosowanych tworzyw sztucznych, zniknęły twarde i chropowate plastiki charakterystyczne dla Renault lat 90. Klasyczny układ zegarów z czarnymi tarczami, niezależnie do natężenia promieni słonecznych, jest przejrzysty i czytelny. Usytuowany pomiędzy prędkościomierzem a obrotomierzem wyświetlacz komputera pokładowego, zwłaszcza w słoneczne dni, stwarza pewne problemy z rozszyfrowaniem swoich wskazań.
Clio II występowało jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback oraz czterodrzwiowy sedan Thalia - techniczny bliźniak Dacii Logan. Najpopularniejszy był drugi wariant zapewniający swobodny dostęp do tylnej kanapy. Mała Francuzka, jak przystało na auto segmentu B, zabierze na pokład pięć osób w awaryjnych sytuacjach. By podróżować względnie komfortowo, wystarczy pozbyć się środkowego pasażera. Wówczas siedząc na tylnej kanapie zyskujemy wystarczającą przestrzeń do pokonania międzymiastowej trasy bez uszczerbku na zdrowiu. Oczywiście warunkiem koniecznym są rozsądne wymiary osób siedzących na przednich fotelach. Jeśli kierowca przynajmniej wzrostem przypomina siatkarza, to za nim usiądzie już tylko dziecko - w foteliku rzecz jasna. Clio, z założenia miejskie autko, bez problemu dowiezie wszystkie wypatrzone przez panie okazje w 255-litrowym bagażniku.
Gama jednostek napędowych mieszczucha od Renault była systematycznie modernizowana. Początkowo w katalogu widniały silniki znane z pierwszego Clio i Megane. Warto zwrócić uwagę na proste w budowie benzyniaki zdolne do zgodnej współpracy z instalacją gazową. Clio udostępniono z ogromem motorów benzynowych spełniających powyższe kryterium, począwszy od cherlawego 1.2 l wytwarzającego 60 KM, a skończywszy na 179-konnym 2.0 l Sport.
Gdzieś pośrodku uplasował się złoty środek, kompromis pomiędzy osiągami a ekonomią, czterocylindrowy 1.6 16V generujący 110 KM i 148 Nm. Ważące niewiele ponad 900 kg Clio wyposażone w taki zapas mocy i momentu obrotowego pierwszą setkę osiąga po 9,6 sekundy i wedle katalogu rozpędza się do 193 km/h. Niestety, bardzo dobre osiągi mają swe odbicie w zużyciu paliwa. W ruchu miejskim dobicie do 10 litrów na setkę jest codziennością (oczywiście przy dynamicznej jeździe),
zdyscyplinowany kierowca zejdzie do 7,5-8 jednostek. Wybierając się Clio 1.6 16V w zamiejską wojaż, trzeba liczyć się z ubytkiem 6 l na każde 100 km.
Bolączką silników benzynowych Renault są wycieki oleju, w większości przypadków sprawa nie jest groźna. W kwestii trwałości, benzyniak niczym nie ustępuje analogicznym jednostkom konkurencji. Wystarczy zawczasu wymieniać rozrząd – co 80 tysięcy kilometrów, koszt części to około 270 złotych - by ustrzec się nadprogramowych wydatków. Równie bezproblemowo sprawuje się pięciobiegowa skrzynia manualna. Użytkownicy chórem narzekają wyłącznie na symboliczne wycieki oleju i typową dla francuskich aut precyzję zmiany przełożeń, a właściwie jej brak. Zużycie sprzęgła, zwłaszcza w aucie miejskim, uzależnione jest od stylu jazdy kierowcy i trudów codziennej eksploatacji. W optymistycznym wariancie wytrzyma około 200 tys. km. Koszt części niezbędnych do jego wymiany kosztuje ok. 440 zł.
Do budowy układu jezdnego Francuzi wykorzystali klasykę gatunku, z przodu pracują kolumny McPhersona, z tyłu niezwykle popularna w autach znad Sekwany belka skrętna. Całość zestrojono z wyraźnym naciskiem na komfort jazdy. Pokonanie zapadniętych studzienek czy torowisk nie stanowi problemu dla Clio. O dziwo, zawieszenie dzielnie radzi sobie na polskich dziurawych drogach. Najczęściej poddają się tanie elementy metalowo-gumowe. Wśród kierowców panuje powszechny strach przed belką skrętną. Konstrukcja, która od dekad pracuje w tylnych zawieszeniach francuskich samochodów, normalnie użytkowana pokonuje około 200 tys. km. Koszt regeneracji całego elementu nie przekroczy 1700 złotych. Także serwisowanie układu hamulcowego nie nadszarpnie domowego budżetu. Komplet klocków wyceniany jest na 100 zł, tarcze 80-100 za sztukę.
Clio II phase 3 wyposażone w 110-konny silnik zadowoli każdego. Nawet kierowcy o sportowym zacięciu z przyjemnością zasiądą za sterami. Dla oszczędnych kuszącym rozwiązaniem jest montaż instalacji LPG, dzięki której koszty jazdy spadną poniżej poziomu zarezerwowanego dla najsłabszych odmian. Clio z omawianym silnikiem wyprodukowane w 2004 roku, na rynku wtórnym bez trudu dostaniemy za 11-14 tysięcy złotych.
Piotr Mokwiński
tb/
"Renault Clio II 1,6 16V" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, benzynowy" |
Pojemność silnika cm3 | "1 598" |
Moc KM / przy obr./min | "110 / 5 750" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "148 / 3 750" |
Skrzynia biegów | "manualna, 5-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "193" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "9,6" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "9,3/5,6/6,4" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "10/6/7,5" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "255/b.d." |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "3 812/1 639/1 417" |
Cena wersji podstawowej w zł | "" |
Cena testowanego modelu w zł | "11-14" |
Plusy | null |
Minusy | null |