Dla większości Europejczyków świat amerykańskiej motoryzacji jest czymś dziwnym i egzotycznym. Trudno ciepło myśleć o autach dosłownie przelewających paliwo przez cylindry w dobie wciąż rosnących cen benzyny. W USA pod dystrybutorem nie zostawia się jednak kroci, więc klientom niestraszne nawet pickupy z silnikami V8.
Ford zaprezentował specjalną wersję najchętniej kupowanej w Stanach półciężarówki. W celu zachęcenia dodatkowych klientów wóz jest sygnowany również emblematami Harley-Davidsona. Czy producentowi najbardziej kultowych motocykli pod słońcem wypada promować „woła roboczego”? Odpowiedz przychodzi po przekręceniu kluczyka w stacyjce. Czarnemu Fordowi F-150 bliżej do wyścigowego bolidu, niż wozu, którym farmer z Północnej Dakoty rozwozi bele siana...
Pod olbrzymią pokrywą silnika bulgocze 5,4-litrowe V8. Ford proponuje zestawienie maszynowni z kompresorem przygotowanym przez znanego tunera – firmę Saleen. Wówczas stadnina rośnie do 450 KM, a 675 Nm potrafi bez trudu przekształcić bieżnik tylnych opon w czarne ślady oraz obłoki dymu...
Wbrew pozorom auto nadaje się też do spokojnej jazdy. 4-biegowy automat delikatnie zmienia przełożenia, a wysoka karoseria nie skłania do raźnego pokonywania zakrętów. Zresztą auto najlepiej nadaje się do zadawania szyku na głównych ulicach miast...
Specjalna wersja Forda F-150 jest dostępna w kolorze Ebony Black oraz Dark Amethyst. Z ciemną barwą lakieru doskonale kontrastuje blask chromu 22-calowych alufelg i grilla oraz srebrne oznaczenia na karoserii. Wyróżnikiem auta jest też czarne wykończenie przednich świateł, wskaźniki ciśnienia doładowania oraz temperatury powietrza tłoczonego do silnika, a zwieńczenie stanowi groźny grzmot zmodyfikowanego wydechu.
Rasowy pick-up będzie dostępny latem tego roku. Za podstawową wersję przyjdzie wyłożyć niewiele ponad 100 000 złotych! Niestety tak atrakcyjna cena będzie kusiła jedynie klientów w USA...
Łukasz Szewczyk