Polski kierowca skazany na 15 lat za zabójstwo
Jest wyrok w sprawie byłego polskiego kierowcy rajdowego, Krzysztofa Tercjaka. Został on skazany na 15 lat więzienia za zabójstwo 34-letniego taksówkarza na jednej z wrocławskich ulic 3 stycznia 2010 roku.
Tercjak poza karą więzienia musi także zapłacić rodzinie ofiary 120 tysięcy złotych zadośćuczynienia, a co miesiąc będzie płacił 800 złotych renty 10-letniemu synowi zabitego taksówkarza.
Sąd ustalił, że w wyniku awantury, do jakiej doszło na jednym z wrocławskich skrzyżowań, Tercjak zadał silny cios nożem taksówkarza Adriana Suchorskiego. Był on pasażerem auta, które zajechało drogę volskwagenowi transporterowi córki Tercjaka i jej narzeczonego. Wcześniej volkswagen zajeżdżał drogę skodzie octavii, którą podróżował Suchorski.
Ostrze przebiło płuco i tętnicę ofiary. Lekarze nie zdołali uratować Suchorskiego.
Obrona przekonywała, że Tercjak działał bez zamiaru pozbawienia życia i dlatego czyn należy zakwalifikować jako "spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem jest śmierć", za co karą jest maksymalnie 12 lat więzienia. Tercjak twierdził, że Suchorski sam nadział mu się na nóż. Z kolei oskarżenie domagało się 25 lat.
Sąd wydał wspomniany wcześniej wyrok uzasadniając następująco: - To był silny, zdecydowany cios nożem. Musiało to wywołać u Tercjaka refleksję co do zagrożenia życia - powiedziała sędzia Lidia Hojeńska.
Sędzia dodała, że skazany nie starał się wyjaśnić, co się dzieje i użył bardzo niebezpiecznego narzędzia, uznanego przez biegłych wręcz za nóż bojowy. Dodatkowo wyrzucił narzędzie do Odry, a potem ukrywał się przed policją. Uznano to za okoliczności obciążające Tercjaka.
Z wyrokiem nie zgadza się matka zabitego taksówkarza, Alicja Suchorska. - Ilu ludzi trzeba zabić, żeby dostać 25 lat?! - komentowała.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona zapowiada apelację.
WP.PL/ Gazeta Wrocławska