Polscy kierowcy najbardziej nieodpowiedzialni w Europie? Nie pod względem alkoholu
Polskim zmotoryzowanym można zarzucić niejedno. Nagminne przekraczanie dozwolonej prędkości, niebezpieczne wyprzedzanie albo ignorowanie pieszych - to główne grzechy naszych użytkowników czterech kółek. Z tych zachowań wyłania się obraz kierowcy nieodpowiedzialnego. Jak pokazuje najnowsze europejskie badanie na ten temat, pod względem rozwagi za kierownicą jesteśmy w ogonie państw wspólnoty. Pod względem jazdy po spożyciu alkoholu nie jest jednak tak źle, jak można byłoby przypuszczać.
Według europejskich danych z 2012 roku w Polsce na milion mieszkańców na drogach zginęły 93 osoby, co stawia nasz kraj niemalże na równi z Chorwacją. Gorzej jest tylko w Rumunii - 101 zabitych, a europejska średnia wynosi 56 osób. Najlepsze wyniki należą do Wielkiej Brytanii (28 ofiar) oraz Danii i Norwegii (29 ofiar), Szwecji (30 ofiar), a także Holandii (35 zabitych). Odpowiedzialności za taki stan rzeczy nie można w pełni zrzucić na infrastrukturę drogową zupełnie nieprzystosowaną do natężenia ruchu, jaki obserwujemy w ostatnich latach, czy na wiekowe samochody Polaków, które w razie wypadku nie zapewniają takiej ochrony życia, jak w przypadku aut mieszkańców lepiej rozwiniętych państw. W pewnej części to również wina kierowców.
Potwierdza to „Europejski barometr odpowiedzialnej jazdy 2015”. Przeprowadzone w 10 krajach badania ankietowe nie pozostawiają złudzeń co do postrzegania polskich kierowców. Na pytanie o kraj, w którym kierowcy są najbardziej odpowiedzialni, 37 proc. ankietowanych wskazało Szwecję, 27 proc. Niemcy i 11 proc. Wielką Brytanię oraz Holandię. Najsłabszy wynik - 1 proc. - odnotowały Włochy, Grecja i właśnie Polska.
W pytaniu o kraje, w których kierowcy są najbardziej nieodpowiedzialni, Polska uplasowała się na trzecim miejscu z wynikiem 16 proc., 20 proc. ankietowanych wskazało na Grecję, a niechlubnym zwycięzcą - z wynikiem 31 proc. - zostały Włochy. Co ciekawe, jednocześnie 67 proc. ankietowanych Europejczyków uważa się za dobrych kierowców, a 22 proc. za bardzo dobrych.
Co sądzą o sobie polscy kierowcy? Aż 68 proc. ankietowanych uważa, że za kierownicą odznaczają się ostrożnością i opanowaniem, a 30 proc. uznaje się za uprzejmych. Tylko 3 proc. zapytanych ocenia swoją postawę za kierownicą za agresywną, a po 1 proc. za nieodpowiedzialną i niebezpieczną. Jednocześnie 38 proc. zmotoryzowanych przyznaje się do obrażania innych kierowców, 50 proc. do nadmiernego używania klaksonu względem kierowcy, który nas zdenerwował, a 23 proc. do jeżdżenia zbyt blisko tylnego zderzaka samochodu takiego kierowcy. Aż 25 proc. ankietowanych przyznało, że zdarzało im się wychodzić z samochodu, aby omówić problemową sytuację drogową z innym kierowcą.
Co ciekawe, na tle Europy Zachodniej nie wypadamy źle pod względem jazdy „po kieliszku”. Tylko 3 proc. ankietowanych Polaków przyznaje się do prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu przekraczającym dozwolony limit, ale jednocześnie bez odczucia działania alkoholu. W Grecji do takich praktyk przyznało się 29 proc. zapytanych, w Belgii 25 proc., a we Francji 15 proc. Należy przy tym pamiętać, że limit alkoholu we krwi w wielu krajach na zachód od Odry wynosi 0,5 prom.
Na pytanie dotyczące jazdy samochodem przy odczuwaniu skutków spożycia alkoholu na odbiór rzeczywistości twierdząco odpowiedziało 3 proc. polskich zmotoryzowanych. W Grecji przyznało się do tego 13 proc. ankietowanych, w Belgii 8 proc., a we Włoszech i we Francji 4 proc. Pozytywnie wypadamy również pod względem jazdy po zażyciu leków mogących wpływać na koncentrację. Przyznało się do tego 6 proc. Polaków, podczas gdy we Francji odsetek ten wynosił 13 proc., w Niemczech 12 proc., a w Belgii i Hiszpanii 11 proc.
Skąd więc w Polsce tak duża liczba wypadków? Jednym z problemów jest przemęczenie za kierownicą. Polscy ankietowani przyznali, że przerwę w prowadzeniu samochodu robią sobie średnio po 4 godzinach i 10 minutach jazdy. Tymczasem w Hiszpanii czas ten wyniósł 2 godziny i 47 minut, we Francji 2 godziny i 52 minuty, w Holandii 2 godziny i 54 minuty, a w Wielkiej Brytanii 2 godziny i 55 minut.
Od dekady liczba wypadków w Polsce spada systematycznie - z wyjątkiem roku 2011, gdy zanotowano niewielki wzrost. Jednocześnie liczba zarejestrowanych pojazdów rośnie w szybkim tempie. Na dogonienie Zachodniej Europy pod względem zdarzeń drogowych i ginących w nich ofiar trzeba będzie poczekać przynajmniej kilkanaście lat. Zmiany te muszą dotyczyć nie tylko zwiększenia siatki dróg ekspresowych i autostrad, czy odmłodzenia samochodów, którymi dysponują nasi rodacy, ale też zmiany świadomości kierowców. O tym, jak wiele można w ten sposób osiągnąć, mogą przekonywać wyniki pytań ankietowych, dotyczących jazdy po spożyciu alkoholu.
tb/sj/tb