"Polizei" stracił dowód
Do zatrzymania wreszcie doszło - w połowie kwietnia. Właściciel zarzekał się, że oryginalne oklejenie jest reklamą firmy zajmującej się profesjonalnie tego rodzaju usługami.
Zaprzeczył, jakoby posiadał "policyjne atrybuty". W reportażu w Faktach TVN mówił dziennikarzom, że to były lampy stroboskopowe oraz głośnik do tego, żeby głos kierowcy był słyszany także na zewnątrz.
Jednak policjanci byli nieprzejednani. Postanowili zatrzymać kierowcy dowód rejestracyjny, co równoznaczne jest z niemożliwością poruszania się, oraz skierować do sądu wniosek o ukaranie go.