Pojęcie, które pozwoli ci wybrać lepszy i tańszy samochód. Czym jest TCO?
Brzmi jak tani chwyt marketingowy, ale w rzeczywistości TCO, czyli całkowite koszty posiadania, to wiedza, której producenci samochodów raczej woleliby nie ujawniać swoim klientom. Daje ona w końcu dostęp do wymiernych oszczędności. Zdradzamy, jak dokonać najkorzystniejszego wyboru przy poszukiwaniu nowego samochodu.
Teoretycznie, dla mądrego człowieka, sprawa wyboru nowego samochodu jest prosta. Wystarczy nie dać się zwieść reklamom, przeanalizować cenniki wszystkich marek, które nas interesują i porównać ewentualne koszty paliwa. Efekt: mamy przed sobą tego jednego, najbardziej korzystnego w zakupie faworyta. Jednak nawet twarde liczby mają to do siebie, że nie zawsze przedstawiają cały obraz – przynajmniej wtedy, gdy nie uwzględniają wszystkich zmiennych.
Takich zmiennych, które później "sięgają" do kieszeni właściciela - nawet całkiem nowego auta - jest tymczasem trochę większa ilość niż tylko te dwie wymienione powyżej. Oprócz zakupu samochodu i jego tankowania do wydatków zaliczają się także dodatkowe opcje i usługi, koszty przeglądów i części eksploatacyjnych.
Choć polscy klienci chcą oszczędzać i według przeprowadzonych badań najwięcej z nich wskazuje, że przy wyborze nowego samochodu kieruje się jego ceną, to wcale niekoniecznie dokonują na tej podstawie najkorzystniejszego finansowo wyboru. Tak naprawdę, przy dostępnych obecnie na rynku różnych narzędziach finansowania auta, sama cena katalogowa samochodu ma drugorzędne znaczenie.
W praktyce liczy się przecież kwota, jaką co miesiąc za użytkowanie samochodu będzie się odprowadzać, a ta nie zawsze jest powiązana arytmetycznie z całkowitą wartością samochodu w momencie zakupu.
Tyle szczegółów, na które trzeba zwrócić uwagę przy porównywaniu ofert, a nie dotarliśmy jeszcze do czynnika, który nierzadko ma decydujący wpływ na to, na którego wśród rozważanych przez nas konkurentów rzeczywiście wydamy najmniej przez cały okres eksploatacji.
Tym czynnikiem jest cena danego auta na rynku wtórnym. W praktyce często okazuje się, że najkorzystniejszym wyborem nie jest ten samochód, na który najmniej wydamy, ale ten, na którym najmniej stracimy. Zysk na tle innych aut, na jaki możemy liczyć w momencie sprzedaży. Może się on okazać tak duży, że zrekompensuje dodatkowe wydatki poniesione w trakcie samej eksploatacji.
Jeśli czujecie się teraz skołowani - spokojnie. Nad chaosem da się zapanować. Właśnie bezwiednie zaczęliśmy razem liczyć TCO, czyli całkowite koszty posiadania samochodu - od zakupu aż po sprzedaż. Wydatki związane z eksploatacją pomniejszone o kwotę odzyskaną w momencie odsprzedaży.
Dopiero takie wyliczenie, uwzględniające całość kosztów, rzeczywiście pozwala dokonać najkorzystniejszego wyboru. Liczenie TCO jest zarówno w interesie klientów instytucjonalnych, dla których oznacza znaczne oszczędności przy zakupie i utrzymaniu floty, jak i odbiorców indywidualnych, którzy na tej samej zasadzie zadbają o kondycje domowego budżetu.
Nie wszystkim producentom obecnym na rynku zależy na budowaniu świadomości TCO. Zazwyczaj kuszą oni mniej świadomych klientów niskimi kosztami zakupu czy niskim zużyciem paliwa po to, by odbić sobie potem tą pozorną oszczędność np. wyższymi kosztami serwisu czy pozostawić z problemem trudno zbywalnego auta.
TCO można oczywiście obliczyć samemu, na podstawie danych twardych kosztów wejściowych i symulacji własnego użytkowania danego auta w określonym przedziale czasowym, z uwzględnieniem całkowitego dystansu, jaki w tym czasie pokonamy. Najlepszym, sprawdzonym sposobem jest jednak zwrócenie się z prośbą o wyliczenie TCO do niezależnych ekspertów. Takim ekspertem jest międzynarodowy autorytet w tym zakresie, znana z określania wartości pojazdów na rynku wtórnym, firma Eurotax.
Eurotax porównał różne modele z najpopularniejszych segmentów na polskim rynku, by sprawdzić, które marki oferują klientom najkorzystniejsze TCO. W każdym z trzech przypadków faworytem, samochodem z najniższymi całkowitymi kosztami użytkowania, okazał się jakiś model Volkswagena.
Wynik tego porównania bardzo dobrze obrazuje fakt, że produkty pozornie droższe, te które wydają się bardziej niedostępne, w praktyce okazują się wyborem korzystniejszym i mądrzejszym pod względem finansowym. Z porównywanych segmentów modeli miejskich, kompaktowych i klasy średniej, reprezentanci Volkswagena nie zawsze byli bowiem najtańsi w samym zakupie.
Za to ich nowoczesne jednostki napędowe, zużywające niewielkie ilości paliwa niezależnie od tego, czy samochód dużo jeździ w mieście, czy w trasie w ujęciu całego cyklu użytkowania, pozwalają na znaczne oszczędności względem konkurentów. Ale to nie wszystko, Polo, Golf i Passat mają nad nimi jeszcze jedną, kluczową przewagę. Są nią koszty serwisowania i utrzymanie wysokiej wartości rezydualnej.
Dzięki atrakcyjnej ofercie pakietów przeglądów Volkswageny te odznaczają się szczególnie niskimi kosztami serwisowania. Zresztą nawet nie decydując się na pakiet i wybierając któryś z tych trzech samochodów, oszczędzamy przy każdej wizycie w serwisie. Pakiety mają za to jedną, niezaprzeczalną zaletę - przez cały okres eksploatacji auta utrzymują koszty na przewidywalnym poziomie.
Jak pokazują statystyki Eurotaxu, właściciele Volkswagenów mogą też liczyć na późniejszą odsprzedaż swojego samochodu na najlepszych warunkach: ich auta najlepiej trzymają swoją wartość i cieszą się największym pożądaniem wśród klientów z polskiego rynku wtórnego.
Volkswagen notuje tutaj szczególną przewagę. Od lat okupuje bowiem pozycję lidera wśród marek wolumenowych w klasyfikacji najczęściej szukanych aut używanych (wg. popularnych wyszukiwarek agregujących ogłoszenia).
To wszystko to tylko kolejny argument za tym, by na pozornie niedostępnego Volkswagena spojrzeć przyjaźniejszym okiem. Marka nie ucieka się do marketingowych trików, a raczej działa w interesie klienta, skupiając się na obniżaniu TCO swoich modeli. To wszystko składa się więc nie tylko na korzyści finansowe, ale co równie ważne, także komfort spokoju ducha.
Artykuł powstał we współpracy z marką Volkswagen
WP Moto na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski