Piratów drogowych najlepiej leczyć terapią szokową. Za nadmiar punktów karnych rozmowa z więźniem
Wraz z nowym systemem CEPiK 2.0 nadchodzą zmiany w przepisach dotyczących praw jazdy i punktów karnych. Po zmianach nie będzie można wziąć udział w kursie redukującym punkty karne. Według ekspertów, rozwiązanie to nie jest najgorsze, ale jest lepszy sposób na edukację kierowców.
Zmiany w przepisach, których wejście w życie przesunięto na drugą połowę 2018 roku przewidują, że gdy osoba posiadająca prawo jazdy od ponad roku uzbiera 24 punkty karne, to zostanie skierowana na badania psychotechniczne i na czterodniowy kurs. Za udział w nim trzeba będzie zapłacić około 400 zł.
Następnie osoba taka przez 5 lat będzie „na cenzurowanym” i jeśli w tym czasie przez 12 miesięcy znów skumuluje 24 pkt karne, to straci uprawnienia i od nowa trzeba będzie pokonać cały proces szkolenia na kierowcę, czyli podstawowy kurs, egzamin i okres próbny. Oczywiście na każdą kategorię oddzielnie. Warto podkreślić, że punkty za konkretne przewinienia kasują się po 12 miesiącach od ich popełnienia.
Według ekspertów pomysł jest niezły, bo obejmuje też uregulowanie maksymalnej liczby punktów, które może nałożyć policjant za jednym razem. Ma być to 10 pkt.
- To dobrze, że ustawa ma nałożyć jakieś restrykcje, a długi okres "drugiej szansy” (5 lat) i ograniczenie maksymalnego jednorazowego obciążenia wydaje się być sprawiedliwe. Trzeba jednak czasu, żeby ocenić, czy pomysł był udany – komentuje Mariusz Sztal – instruktor, egzaminator i ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu.
W przeszłości eksperci mieli już dobre pomysły
Warszawski WORD wraz z warszawskim garnizonem służby więziennej pod koniec 2014 roku opracowali program, który był skierowany nie tylko do młodych kierowców, ale też do chętnych na redukowanie punktów karnych. Polegał on na tym, że organizowano spotkania z więźniami odsiadującymi wyroki za spowodowanie wypadków drogowych. Za popełnione przestępstwa trafiali oni za kraty na długie lata, a odsiadka niweczyła kariery zawodowe, niszczyła więzi rodzinne i całkowicie zmieniała plany życiowe.
- Zetknięcie się z człowiekiem, który na własnej skórze odczuł konsekwencje brawurowej jazdy lub wsiadania za kierownicę po alkoholu działa o wiele lepiej, niż kursy ze stałym programem. Po tym jak z ust osadzonego padały np. słowa "spowodowałem śmiertelny wypadek, teraz siedzę w więzieniu...", wszyscy odkładali to, co mieli w rękach i zaczynali słuchać. Widać było, że to realnie działa na ludzi - powiedział Mariusz Sztal.
Program był szeroko komentowany i inne WORD-y kierowały do Warszawy zapytania o to, czy mogą skorzystać z tego pomysłu. Program jednak nie został rozpowszechniony, a po w obliczu zmian przepisów zaniechany.
Organizowane obecnie kursy, które za kilkaset złotych pozwalają odjąć 6 punktów karnych, mają nikłą wartość edukacyjną. Z obserwacji organizatorów wynika, że często pojawiają się na nich te same osoby. Wydatek kilkuset złotych co pół roku to i tak o wiele taniej, niż wyrobienie sobie nowego prawa jazdy.
Być może przesuwanie się terminu uruchomienia pełnej wersji systemu CEPiK 2.0 pozwoli na dopracowanie przepisów i zastanowienie się nad organizacją spotkań kandydatów na kierowców i piratów drogowych z więźniami skazanymi za przestępstwa drogowe.