Pasażer winny wypadkowi. To możliwe

Pijany zaatakował kierującą żonę

Do zdarzenia doszło 1 maja 2015 roku. Samochód prowadziła Mariola W., za nią siedział jej pijany mąż Ryszard W., a oprócz nich w aucie byli jeszcze rodzice kobiety oraz jej 11-letni syn. W pewnym momencie nietrzeźwy mężczyzna zaczął szarpać żonę za włosy, uderzać ją w głowę, kopać w oparcie jej fotela, a dodatkowo wytrącił jej okulary i aparat słuchowy. W efekcie kobieta straciła panowanie nad pojazdem, a ten wjechał do rowu. W wypadku zginęli syn i ojciec siedzącej za kierownicą kobiety.

Kołobrzeski sąd nie miał wątpliwości i jako jedynego sprawcę wypadku wskazał Ryszarda W. Jak stwierdził prowadzący sprawę sędzia, sprawcą wypadku może być każdy uczestnik ruchu drogowego, a prawo na wszystkich nakłada obowiązek unikania działań, które mogą powodować zagrożenie.

Ryszard W. został skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Orzeczono względem niego również dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i 20 tys. zadośćuczynienia na rzecz żony i teściowej. Wyrok nie jest prawomocny.

Nie zawsze winny kierowca

Wypadki, które powodują pasażerowie, wcale nie są tak wielką rzadkością. W marcu 2017 roku w Dusznikach pijany pasażer podczas jazdy nagle zaciągnął hamulec ręczny. Kierująca passatem kobieta, choć była trzeźwa, nie zdołała opanować auta, które uderzyło w drzewo. Ranna została trzyletnia dziewczynka, która przewożona była bez fotelika. Mężczyźnie grożą trzy lata więzienia.

Bardzo podobny przebieg miało zdarzenie z maja 2015 roku nieopodal Kamienia Pomorskiego. Tu również pasażer zaciągnął hamulec postojowy podczas jazdy, co skończyło się wjechaniem w drzewo. Ranne zostały dwie osoby.

W lipcu 2016 roku na drodze krajowej nr 10 w okolicach Nakła doszło do wypadku, który również spowodował pasażer. Pijany 68-latek szarpnął za kierownicę, co spowodowało wjechanie do rowu i dachowanie. W zdarzeniu nikt nie został ranny, więc skończyło się na 500-złotowym mandacie dla pasażera.

Wjechaniem na pobocze i do lasu zakończyła się małżeńska kłótnia w okolicach Annopola. Pijany mężczyzna pociągnął za kierownicę, a jego prowadząca auto żona nie zdołała zapobiec wypadnięciu z drogi. Na szczęście skończyło się na zniszczeniu auta i niegroźnych potłuczeniach.

Jak zapobiec takim zdarzeniom? Jeśli wiemy, że dana osoba po spożyciu alkoholu ma tendencję do agresji, najlepiej nie godzić się na wspólną jazdę. Jeśli już nie ma wyboru, nietrzeźwą osobę najlepiej posadzić jak najdalej od kierowcy.

Zgodnie z kodeksem karnym nieumyślne spowodowanie wypadku zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności. Jeśli w następstwie wypadku ktoś zginie lub poniesie ciężki uszczerbek na zdrowiu, sprawca trafi do więzienia na okres od 6 miesięcy do 8 lat. Jak pokazuje życie, nie musi być on kierowcą samochodu.

Przyczynienie, czyli współwina

Czasami zdarza się, że pasażer przyczyni się do powstania wypadku, ale nie w sposób bezpośredni. Najczęściej do takich sytuacji dochodzi przy okazji zakrapianych imprez. Klasyczny przykład to picie alkoholu z osobą, która potem ma prowadzić auto. W takiej sytuacji pijany pasażer nie poniesie konsekwencji karnych, ale jeśli w zdarzeniu odniesie obrażenia, sąd obniży mu świadczenie z tytułu odszkodowania.

Jak informuje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, jazda z pijanym kierowcą, z którym wcześniej piło się alkohol, zwykle oznacza obniżenie odszkodowania o 30-70 proc. Niezapięcie pasów bezpieczeństwa również może być powodem obniżenia odszkodowania – zwykle o 30-50 proc.

O tym, że nie należy wsiadać za kierownicę, będąc pod wpływem alkoholu, wie każdy. Ostrożność należy też zachować, wioząc nietrzeźwe osoby. Ci zaś, których pod wpływem "kilku głębszych” ponosi fantazja, muszą wiedzieć, że za swoje nierozważne decyzje mogą ponieść konsekwencje.