Dodge Durango
Wertując ogłoszenia w poszukiwaniu godnego holownika z osobowym charakterem, nie możemy w żadnym razie pominąć ikony amerykańskiej motoryzacji z imponującym V8 (w niektórych wersjach) pod maską. Dodge Durango pierwszej odsłony, bo o nim mowa, zadebiutował w 1998 roku wchodząc przebojem do klasy średnich SUV-ów. Masywna sylwetka, łącząca w sobie stylistyczne cechy Rama i Dacoty, skrywa dosyć przestronny przedział pasażerski.
W oczach Europejczyka, wykonanie uchodzi za co najwyżej przeciętne. Typowe dla amerykańskich samochodów mamy tu do czynienia z morzem twardego, taniego, wręcz tandetnego plastiku. Natomiast bez większego problemu w aucie zmieści się pięciu rosłych podróżujących. Przymierzając się do zakupu nastoletniego Durango, lepiej omijać bazowego sześciocylindrowego widlaka 3,9 l, często pozbawionego napędu na cztery koła. Niewiele większym zapotrzebowaniem na paliwo cechują się bowiem ośmiocylindrowce 4,7, 5,2 i 5,9 l (odpowiednio 238, 236, 250 KM), dysponując przy tym adekwatnym zapasem mocy i przyczepności.