Oskarżeni o zabójstwo bryłą lodu pozostaną w areszcie
Trzech nastolatków, oskarżonych o zabójstwo 46-letniego kierowcy bryłą lodu, będzie oczekiwać na proces w areszcie. Sąd Okręgowy w Tarnowie nie zgodził się na zwolnienie ich i przedłużył areszt o trzy miesiące - poinformował w piątek PAP rzecznik sądu Tomasz Kozioł.
Tarnowska prokuratura w ubiegłym tygodniu oskarżyła 17-latka i dwóch 16-latków o pozbawienie życia 46-letniego mężczyzny poprzez zrzucenie z wiaduktu nad autostradą A4 w Biadolinach Radłowskich bryły lodu w kierunku mężczyzny kierującego samochodem ciężarowym.
Prokurator uznał, że chłopcy, zrzucając na jadący samochód bryłę lodu o wadze co najmniej 16 kg, działali w zamiarze spowodowania śmierci osób, które jechały samochodem. Dlatego oskarżył ich o zabójstwo z zamiarem ewentualnym, ponieważ uznał, że mogli przewidywać skutki zrzucenia ciężkiej bryły z wysokości na jadący szybko samochód i godzili się z nimi.
Prokurator zdecydował, że ze względu na okoliczności sprawy 16-letni chłopcy będą odpowiadać przed sądem powszechnym jak dorośli, a nie przed sądem rodzinnym. Dodatkowo przemawiało za tym także to, że wobec obu nieletnich były już w przeszłości stosowane środki wychowawcze, a jeden z nich przebywał na przepustce z zakładu wychowawczego.
Do wypadku doszło 21 lutego. Zrzucona z dużej wysokości bryła lodu rozbiła przednią szybę tira i uderzyła kierowcę w okolice klatki piersiowej i głowy. Kierowca doznał rozległych i bardzo ciężkich obrażeń głowy, tułowia oraz kończyn, a także wielonarządowych obrażeń wewnętrznych, które były przyczyną jego śmierci. Kierowca po tym, jak bryła lodu rozbiła szybę, stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w energochłonne bariery po prawej stronie drogi. W szoku wyszedł jeszcze z samochodu, ale stracił przytomność. Pomimo reanimacji zmarł.
Prokurator i biegły, którzy prowadzili oględziny na miejscu wypadku, znaleźli w kabinie tira duże kawałki lodu. Jak sprawdzono, w sumie ważyły one 16 kg. W śledztwie podejrzani potwierdzili, że przebywali w tym czasie na wiadukcie, ale przedstawili różne i rozbieżne wersje zdarzenia. Biegli psychiatrzy nie znaleźli podstaw, aby kwestionować poczytalność dwóch podejrzanych w takim stopniu, by miało to wpływ na ich odpowiedzialność.
Oskarżonym grozi kara od 8 do 15 lat lub kara 25 lat pozbawienia wolności. Proces w tej sprawie rozpocznie się prawdopodobnie we wrześniu.