Ofiarą padają nawet doświadczeni kierowcy. Na drogach pojawiły się niewidoczne zagrożenia
Śmiertelny wypadek w Lublinie, poważna kolizja w Jastrzębiu-Zdroju. Policja jeszcze nie zaczęła akcji "Bezpieczna jesień", ale już wiadomo, że na drogach pojawiły się nowe niebezpieczeństwa. Chodzi o tzw. "czarny lód" czy chociażby najzwyklejsze liście.
Szybciej zapadający zmrok, wilgoć, zaparowane szyby czy wszechobecna szarówka – jesień nie rozpieszcza kierowców. Po całkiem długo utrzymującym się lecie przyszedł czas na gruntowną zmianę przyzwyczajeń. Poranne przymrozki i spadające z drzew liście mogą zaskoczyć kierowców, nawet jeśli już zdecydowali się oni na zmianę opon na zimowe.
Choć temperatura powietrza może jeszcze utrzymywać się na plusie, to w niektórych miejscach pojawia się niemal niewidoczny "czarny lód". Prawie niewidoczna, cienka warstwa wody pokrywa jezdnie bardzo szybko, szczególnie rano, podczas dużej wilgotności powietrza, po czym może zamarzać. Sytuacji nie poprawia fakt, że Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia przed silnym wiatrem dla 13 województw oraz drugiego stopnia dla północno-zachodniej części kraju.
Najbardziej narażone na są drogi położone w okolicach jezior, rzek, terenów zalesionych, pagórków, drogi znajdujące się na mostach, w tunelach, pełniące role wiaduktów. Najgorszy jest fakt, że nie wiadomo, kiedy tak naprawdę auto zaczyna się ślizgać.
Gołoledź można wyczuć na kole kierownicy, kiedy samochód z opóźnieniem reaguje na nasze polecenia. Najgorsze, co możemy zrobić, to gwałtownie szarpać się z pojazdem. W niektórych przypadkach elektronika nie może pokonać praw fizyki, a kierowcy coraz częściej myślą, że systemy są w stanie wyciągnąć ich z najgorszych tarapatów.
Co gorsza, to nie jedyne nowe zagrożenie. Liście – obok zakrywania oznaczeń na drodze – ukrywają też studzienki i nierówności. Gdy są wilgotne i gniją, stają się tak śliskie jak lód. Jeszcze gorzej, gdy takim warunkom towarzyszą opady deszczu. Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault, tłumaczy, że kluczem do uniknięcia wypadku jest zwiększenie odległości od poprzedzającego pojazdu i unikanie gwałtownego hamowania. Nawet, jeśli nasze auto wyposażone jest w system ABS, należy pamiętać, że jego działanie nie zawsze oznacza bezpieczne hamowanie.
A może być jeszcze gorzej – polskie przepisy nie regulują obowiązku zakładania opon zimowych. Choć takie pomysły pojawiały się jeszcze rok temu, cała sprawa pozostała jedynie propozycją. Co więcej, polscy kierowcy coraz częściej decydują się na opony całoroczne. Choć sprawdzają się zarówno w okresie letnim, jak i zimowym, ich ogólna wydajność jest niższa niż dedykowanych do danej pory roku gum.