Niewidoczne niebezpieczeństwo. "Czarny lód" szczególnie groźny dla młodych kierowców
Jesień przynosi kierowcom sporo problemów. Wcześniej zapadający zmrok, szarówka oraz mgły utrudniają bezpieczne poruszanie się autem. Jest jeszcze jeden element, który okazuje się szczególnie niebezpieczny, zwłaszcza dla niedoświadczonych kierowców.
O ile mgła czy opady deszczu od razu sprawiają, że kierowcy zdejmują nogę z gazu, tak obecności gołoledzi na drodze można nie zauważyć. To cienka, przeźroczysta warstwa lodu, która powstaje podczas okresów dużej wilgotności. Śliska nawierzchnia występuje tylko w niektórych miejscach, dlatego trudno przewidzieć, kiedy samochód może wpaść w poślizg.
Wystarczy, że temperatura spadnie na chwilę poniżej zera. Szczególną uwagę należy zachować w miejscach zacienionych lub w okolicach jezior, a przede wszystkim na mostach, wiaduktach oraz w tunelach. Bardzo niebezpieczny okazuje się wyjazd z lasu, bezpośrednio za jego ścianą gdzie podmuchy wiatru są silniejsze. Tzw. czarny lód trudno zauważyć, bowiem droga wygląda tylko na wilgotną. Gołoledź można za to wyczuć na kole kierownicy, które będzie miało lekki luz. Auto zacznie też "płynąć".
Choć większość samochodów poruszających się po polskich drogach jest wyposażonych w systemy ABS oraz ESP, elektronika nie jest w stanie pokonać praw fizyki. W takich trudnych warunkach należy zwolnić poprzez odpuszczenie pedału gazu. Użycie hamulców może być niebezpieczne. Gwałtowne wciśnięcie pedału spowoduje automatyczne uruchomienie układu ABS. Choć będziemy w stanie zachować kontrolę nad kierunkiem jazdy, droga hamowania znacznie się wydłuży.
– Zauważyć można niepokojący trend zaufania elektronice, przez co wypadki mają miejsce przy znacznie większych prędkościach – powiedział nam Tomek Kulik ze szkoły jazdy Kulikowisko. Ekspert tłumaczy, że kierowcy powinni jeździć tak, by systemy wspomagania w ogóle nie miały okazji się włączyć.
Oczywiście bezpieczna jazda – także po lodzie – wymaga doświadczenia. Co więcej prawo nie wymusza na kierowcach przygotowania się do zimy. Podczas gdy w Niemczech, na Białorusi a nawet Turcji obowiązkowe okazuje się używanie opon zimowych przynajmniej przez kilka miesięcy w roku, w Polsce taki pomysł nie trafił nawet do legislacji.
Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja ze szkoleniem kierowców. Nie tylko nie są instruowani na temat potencjalnych zagrożeń na drodze, ale i nie są uczeni jazdy w poślizgu. Zdaniem Tomasza Kulika sytuacja w szkołach jazdy prezentuje się "fatalnie".
Uśpiona czujność kierowców w połączeniu z gołoledzią sprawiają, że* do wypadków dochodzi nawet cztery razy częściej w porównaniu z mokrą nawierzchnią*. Najczęściej, gdy gołoledź pojawia się tylko na chwilę, bowiem kierujący nie są w stanie przyzwyczaić się do warunków. Najważniejsze to nie panikować – gwałtowne ruchy kierownicą pogorszą sytuację.