W ostatnich kilku latach rynek motocykli rozwija się w tempie porównywalnym do warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych w początkach jej istnienia. Dynamiczny wzrost sprzedaży, sieć dealerska i serwisowa o coraz większym zasięgu, a także zasobniejsze portfele klientów bezpośrednio przekładają się na popularność jednośladów. Poza Japończykami, rynek szturmują Niemcy, Hiszpanie, Austriacy, Anglicy, Amerykanie, Włosi, oraz próbujący bezskutecznie połączyć niską cenę z wysoką jakością Chińczycy.
Każdy z producentów ma w swojej ofercie pojazdy wszelkiej maści. Idea rozszerzania asortymentu przynosi wymierne korzyści. Od niedawna istniejąca klasa off-roadowa, dziś skutecznie zdobywa nowych zwolenników. Enduro, crossy i przede wszystkim quady wyznaczają nowe trendy spędzania wolnego czasu. Powoli przestaje dziwić widok ojca na przeprawowym quadzie i podążającego za nim kilkunastoletniego syna na odpowiednio mniejszym sprzęcie. Leśne ścieżki, opuszczone poligony i pozarastane dawne żwirownie to tereny, gdzie można dać upust codziennym stresom.
* ZOBACZ 10 NAJLEPSZYCH MOTOCYKLI I QUADÓW! * Istotny wpływ na popularność dużych czterokołowców ma brak wymaganych, specjalnych uprawnień. Na razie do prowadzenia po miejskich drogach nawet największych pojazdów, wystarczy kategoria B. W przypadku osoby niepełnoletniej, przepisy przewidują kartę motorowerową ograniczającą pojemność quada do 50 centymetrów sześciennych w przypadku silnika z zapłonem iskrowym lub 5,5 KM dla jednostek napędowych o spalaniu wewnętrznym. Prędkość maksymalną także określono na poziomie 45 km/h. Oczywiście istotna pozostaje kwestia homologacji, bez której ani rusz.
Podobnie przedstawia się sytuacja z crossami. Ich pierwotne przeznaczenie off-roadowe wyklucza potrzebę homologacji. Nabywcy nie szukają pojazdów na drogi publiczne, ale do jazdy w ekstremalnie trudnych warunkach terenowych. W przypadku, gdy nie dysponujemy lawetą i aby dojechać do lasu, musimy przebić się przez miejską dżunglę, możemy kupić „hard enduro”, wyposażone m.in. w lusterka i oświetlenie.
Świetnie rokująca w ostatnich latach sprzedaż sprzętów off-roadowych nieco wyhamowała w pierwszych miesiącach tego roku. Jak zapewnia sprzedawca z łódzkiego Liberty Motors, wzrost cen o kilkanaście do kilkudziesięciu procent, znacznie ukrócił temperament kupujących. Podobnie, jak miało to miejsce z klasami sportowymi i turystycznymi, szybko zniknęły jedynie modele z ubiegłego roku.
Piotr Mokwiński