Najpierw uchwalić, później poprawiać. Ministerstwo wprowadza kolejne opłaty
Skupiliśmy swoją uwagę na podwyżkach cen paliw i stworzeniu Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Tymczasem nowelizacja Ministerstwa Energii usuwa luki ustawy o elektromobilności. Usunięto kilka patologicznych sytuacji i dorzucono... kolejne opłaty.
Dawno nie było tak szybko wprowadzonej w życie ustawy jak ta dotycząca elektromobilności. Wystarczył nieco ponad miesiąc, by od rozpoczęcia prac w sejmie wylądowała ona na biurku prezydenta w celu uzyskania podpisu. Pośpiech nie wynikał jednak z troski o środowisko czy chęć elektryfikacji dróg. Jeśli nie wdrożylibyśmy w życie nowych przepisów, Polsce groziłaby kara na forum europejskim. Posłowie nie wnosili więc uwag, senatorowie również nie widzieli żadnych problemów.
A te oczywiście istniały. Dziwi fakt pominięcia w ulgach i zniżkach tradycyjnych hybryd reprezentowanych przez Toyotę. Niezrozumiałe okazało się stworzenie miejsc do ładowania dla "pełnych" elektryków, z których nie mogły w świetle prawa korzystać hybrydy plug-in (czyli łączące zalety auta tradycyjnego jak i elektrycznego). Nieprzemyślane zapisy pojawiły się również w kwestii akcyzy. W Polsce obowiązują dwa progi – auta wyposażone w silniki o pojemności mniejszej niż 2 litry obejmuje podatek w wysokości 3,1 proc. Te z większymi jednostkami wymagały zapłaty aż 18,6 proc. Kupując elektryczne bądź ładowane z wtyczki auto można było uniknąć płacenia akcyzy. Czym droższy samochód, tym większej kwoty nie musieliśmy płacić.
Hybrydowa wersja Porsche Panamera 4 E-Hybrid kosztuje prawie pół miliona złotych. Oszczędności z tytułu akcyzy wyniosłyby około 80 tys. zł. Czym droższe auto, tym więcej możemy zyskać. A raczej mogliśmy, bo Ministerstwo Energii modyfikuje przepisy przy okazji tworzenia Funduszu Niskoemisyjnego Transportu.
Auta z większymi silnikami nie będą objęte zniżkami. Na liście znajdą się więc auta pokroju Audi Q7 e-tron, wspomniane Porsche, Mercedes GLE 500e 4Matic. Zmiany mają więc sens, choć można było ich uniknąć, skoro o patologii komunikowały wcześniej komisje parlamentarne.
Najważniejszym dla kierowców komunikatem wynikającym ze zmian wprowadzonych przez ministerstwo jest kolejna opłata wliczona do ceny paliw, wynosząca 10 groszy (już z VAT-em!). Nie wiadomo, czemu nie dodano jej do ceny autogazu. Zapłacimy więcej, w szczególności wjeżdżając do centrum miasta.
Ustawa o elektromobilności nie pozwalała samorządom na wprowadzanie specjalnych stref czystego transportu, choć pierwotnie pojawiały się takie pomysły. Teraz te zapisy staną się obowiązującym prawem – rada gminy będzie miała prawo wyznaczyć taką strefę na co najmniej 3 lata. Opłaty dla właścicieli tradycyjnych aut nie mogą przekroczyć 2,5 zł za godzinę i 25 zł za dobę. Nie zapominajmy też o opłacie parkingowej…
Pod płaszczykiem dbałości o środowisko naprawia się ustawę, która miała być flagowym przedsięwzięciem rządu. Dodatkowy podatek będzie nas kosztował około 6 złotych w skali miesiąca, choć miał według pierwszych doniesień nie miał skutkować bezpośrednimi wzrostami na stacjach. A skoro kierowcy skupili się na podwyżkach, umknęło im, że do centrum już nie wjadą. Chyba, że zapłacą.