Nadajnik GPS do kontroli prędkości w każdym motocyklu. Brytyjska policja zaskoczyła pomysłem
Walka z piratami drogowymi, to szczytny cel, ale pomysł komisarz Kim McGuinness z północnej Anglii przypomina trochę karanie też tych, którzy jeżdżą zgodnie z przepisami. A już na pewno montaż GPS-u w każdym motocyklu budzi spore wątpliwości w kwestii prywatności.
Zgodnie z zaproponowanym pomysłem, każdy motocykl miałby być wyposażony w GPS, który pozwalałby zlokalizować pojazd, ale też przekazywał informacje o jego prędkości. W ten sposób policja mogłaby zdalnie kontrolować, czy łamane są ograniczenia prędkości. Dodatkowo rozwiązanie to pozwalałoby zlokalizować skradziony motocykl.
Z drugiej strony mamy kwestię prywatności. W ten sposób policja mogłaby śledzić każdego motocyklistę i wykorzystywać ten sprzęt nie tylko do odnajdywania skradzionych jednośladów. Sami motocykliści zarzucają Kim McGuinness, że nie skonsultowała z nimi swojego pomysłu, a większość z nich jeździ zgodnie z przepisami. Takie montowanie lokalizatora w każdej maszynie oceniane jest jako karanie również tych, którzy nie łamią prawa. Samo tłumaczenie komisarz McGuinness też budzi pewne wątpliwości.
– Nie miałam na myśli naszych przestrzegających prawa motocyklistów – powiedziała Kim McGuinness. – Mówię o tych, którzy sprawiają problemy, często młodych ludziach, którzy jeżdżą motocyklami niespełniającymi wymogów technicznych, a do tego często kradzionymi.
Trudno jednak uwierzyć, że właściciel kradzionego motocykla bez ważnego badania technicznego pojedzie zamontować sobie GPS, aby policja mogła go śledzić. Nie dziwiłoby też, gdyby po wprowadzeniu takiego obowiązku kupujący nowe motocykle od razu pozbywali się GPS-u.
Oczywiście możliwość zlokalizowania skradzionego motocykla to coś, co jest ciekawą opcją. Jednak już niektóre marki mają takie systemy w swoich maszynach. Można też zamontować takie urządzenie na własną rękę. Jednak w ich przypadku nie jest sprawdzana prędkość, a policja nie ma bezpośredniego dostępu do informacji o lokalizacji pojazdu.