[
]( https://kiosk.burdamedia.pl/? ) W Ameryce popularne są zawody wielkich terenówek o nazwie Monster Trucks. To takie zapasy w stylu wolnym dla samochodów. Chcieliśmy sprawdzić, ile są naprawdę warte owe potwory. Do wyścigu z jednym z nich, Grave Diggerem, prowadzonym przez Charliego Paukena, stanął Jeep Commander z Piotrem R. Frankowskim za kierownicą.
Wyobraź sobie, że kategorie wagowe nie istnieją, a na jednym ringu stają Mike Tyson i mistrz juniorów wojewódzkich zawodów bokserskich. Ta chora wizja pasuje do starcia Monster Trucka z największą sprzedawaną w Polsce amerykańską terenówką: Jeepem Commanderem. Kto ma większe szanse? W drodze na to niecodzienne spotkanie miałem wątpliwości, ale gdy dotarłem na miejsce, wszystko stało się jasne. Wystarczył mi sam wygląd Monster Trucka pomalowanego w nagrobki, na których widnieją imiona jego pokonanych przeciwników. Grave Digger. W Stanach Zjednoczonych to ikona niemal tak rozpoznawalna jak Coca-Cola i McDonald’s. Jego występ zawsze poprzedzają dzwony pogrzebowe, a freestyle’owy pokaz doprowadza do ekstazy trzy i pół miliona osób, które każdego roku wybierają się na zawody Monster Jam. Między nagrobkiem z napisem „Pastrana 199” a „El Toro Loco” jest jeszcze trochę miejsca. Boję się pomyśleć, w jakich mękach polegli rywale
Diggera.
* ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ * Stadion Śląski w Chorzowie, godzina siódma rano. Amerykanie z federacji Monster Trucków to twardziele, którzy wiele w życiu doświadczyli. Krzyżówka wrestlera i kowboja. Tatuaże na ich ciałach mieszają się z bliznami, jeden z nich ma w połowie osmaloną twarz. Pamiątki po ich pupilach. Na widok Jeepa parskają śmiechem. Najbardziej niepozorny jest kierowca Grave Diggera, Charlie Pauken. Podczas
niedawnej gali w Las Vegas otrzymał on nagrodę za najbardziej widowiskowe rozbicie Monster Trucka. Śmieje się, że to najbezpieczniejszy ekstremalny sport na świecie. Kierowców chroni plątanina wsporników i stalowych rur tworzących razem jedną z najbardziej wytrzymałych klatek bezpieczeństwa. Tutaj najczęstszą kontuzją jest... złamany kciuk. Dachowanie to normalka, jest równie bezpieczne, jak seks w prezerwatywie.
Nagle słychać przeraźliwy ryk. Przy hałasie, jaki robi Monster, Lamborghini Gallardo brzmi jak samochód o napędzie elektrycznym. Na coś takiego nie byłem przygotowany. Dźwięk napędzanego metanolem silnika przyprawił mnie o ciarki. Wreszcie uwierzyłem w słowa Jeremy’ego Clarksona, że maszyna może mieć duszę. Dusza Grave Diggera, czyli grabarza, od dawna jest skazana na potępienie. Z drogi, traktory!
Dawniej monstrualne pickupy nazywane „Bigfoot” zabawiały amerykańską publikę w przerwach podczas zawodów traktorów. Miażdżenie wraków okazało się jednak ciekawsze niż ciągnięcie ziemniaków na czas. „Tractor pulling” odeszło w zapomnienie, zwyciężyły Monster Trucki. Pierwsze, na co zwracasz uwagę, to olbrzymie koła o średnicy niemal 170 cm. To nimi Monster Trucki miażdżą wszystko, co stanie im na
drodze, są robione na zamówienie i kosztują nawet 2000 dolarów za sztukę. W ciągu 28 lat powstały 22 wersje Grave Diggera, z czego siedem aktualnie przemierza USA i resztę świata, by zabawiać widzów. Wszystkie mają takie samo nadwozie Chevy Panel Trucka z 1950 roku. Dzisiaj trudno dostrzec podobieństwo między Grave Diggerem a Chevym. Głównie dlatego, że Monster waży ponad 4,5 tony i osiąga zawrotną moc ok. 1500 KM. Amerykańskiemu czempionowi przeciwstawiliśmy inną legendę zza oceanu. Nasz Commander, największy sprzedawany w Polsce
wóz terenowy rodem z USA, waży dwa razy mniej, a pod jego maską pracuje trzylitrowy diesel o mocy 218 KM.
* ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ * Deszcz i błoto przeszkodziły nam w przygotowaniu profesjonalnego toru na stadionie. Zdecydowaliśmy się więc na wyścig w starym amerykańskim stylu, na ¼ mili. Stanęli koło siebie. Naprzeciwko nich ściana lasu. To na wypadek, gdyby Charlie stracił panowanie nad potworem. Amerykanie mają fioła na punkcie bezpieczeństwa. Wystrzał i ruszyli. Przednia oś Monster Trucka oderwała się od ziemi, a spod jego kół trysnęła fala błota. To właśnie stąd wzięła się nazwa Grave Digger, tymi kołami możesz wykopać komuś grób. Piotr ruszył mniej efektownie, ale za to dynamiczniej, na pierwszych metrach wyprzedził Grave Diggera. Ponad 500 Nm dzielnie stawiało opór wytworowi chorej wyobraźni amerykańskich farmerów.
Nagle dieslowski klekot Jeepa zostaje całkowicie zagłuszony. To Charlie wkręcił Grave Diggera na wyższe obroty. W ułamkach sekundy zrównał się z Commanderem, a chwilę później wyprzedził go o jedną długość.
Zmagania gigantów opisał Michał Niezgoda.