Od niedzieli 2 października na stołecznych ulicach pojawią się ratownicy medyczni na motocyklach. Jednoślady mają pozwolić im na szybsze dotarcie na miejsce wypadku.
Dzięki jaskrawym kamizelkom motoratowników będzie można łatwo rozpoznać i poprosić o pomoc w razie wypadku. Ich zadaniem będzie zabezpieczeniem miejsca zdarzenia, identyfikacja zagrożenia i wezwanie odpowiednich służb ratowniczych, a także udzielenie pierwszej pomocy poszkodowanym i sprawne przekazanie kierownictwa akcją ratunkową zawodowym ratownikom.
- Motocykliście łatwiej jest ominąć korek i sprawdzić, co jest jego przyczyną. MOTOPOZYTYWNI będą gotowi do udzielenia pomocy na miejscu wypadku. Liczymy także na to, że dzięki tym działaniom kierowcy samochodów zmienią postrzeganie motocyklistów z „dawców nerek” na mogących uratować życie - mówi inicjator akcji dr Wojciech Kulesza, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Celem akcji jest nie tylko redukcja liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, ale także zmiana negatywnego sposobu postrzegania motocyklistów. W opinii Kuleszy problem postrzegania motocyklistów w społeczeństwie jest wielopiętrowy. - Z jednej strony są oni źle odbierani, co może powodować wiele ryzykownych zachowań ze strony innych kierowców, jak np. otwieranie drzwi przed jadącym w korku motocyklem. Z drugiej strony zdarza się, że motocykliści poprzez swoje zachowania utrwalają istniejący stereotyp i np. wjeżdżają między stojące w korku pojazdy z ogromną prędkością - wyjaśnia Kulesza.
Pomysł niesienia pomocy ofiarom wypadków przez ratowników na jednośladach nie jest nowy. Rozwiązanie to sprawdziło się już w Gdańsku i Krakowie.
tb/