Mitsubishi Outlander 2,2 DiD: nowe szaty Japończyka
Outlander jest bez dwóch zdań prawdziwym hitem eksportowym Mitsubishi ostatnich lat. Japoński koncern sprzedał do tej pory ponad milion tych SUV-ów. Poprzednia generacja przekonywała wyrazistym designem, przystępną ceną i skutecznym napędem na obie osie.
Agresywny front uchodził za element rozpoznawczy i działał na klientów niczym magnes. Nie widzieć czemu, projektując bezpośredniego następcę zrezygnowano z tak charakterystycznego elementu, decydując się na łagodny design przedniej części pojazdu i nieco kontrowersyjny tył. Kilkunastomiesięczna obecność w Europie potwierdza, że było to niezłe posunięcie. Japończycy na brak chętnych nie mogą narzekać.
Pierwszy kontakt z Outlanderem mieliśmy ponad rok temu na niemieckiej prezentacji. Przecieraliśmy wtedy oczy ze zdziwienia i zaskoczenia. Nie mogliśmy pojąć, czemu tak ładnie narysowany samochód wygładzono i pozbawiono zadziornej paszczy rekina. U większości obecnych wówczas osób ten fakt wywołał zmieszanie. Minęło kilkanaście miesięcy i po raz kolejny postanowiliśmy przyjrzeć się Mitsubishi, tym razem z wysokoprężnym silnikiem i w najbogatszej specyfikacji wyposażeniowej. Dzięki temu, że te samochody są już widoczne na drogach, mieliśmy czas, aby się oswoić z zupełnie odmienną stylizacją nadwozia.
Kanciasta w poprzedniej generacji bryła, zyskała teraz nieco więcej krągłości i detali czyniących to auto propozycją dla bardziej konserwatywnie nastawionej klienteli. W przypadku obcowania z bogatą specyfikacja wyposażeniową, otrzymamy ksenonowe światła, 18-calowe obręcze ze stopów lekkich, a także przyciemnione szyby i nieliczne chromowane akcenty. Całości brakuje charakterystycznego wyrazu, jakim cechuje się chociażby Hyundai SantaFe.
Najsłabszym ogniwem poprzedniego wcielenia Outlandera była jakość materiałów wykończeniowych w przedziale pasażerskim. Twarde tworzywa znajdowały się w całej kabinie i nie przystawały do SUV-a za ponad 100 000 złotych. Teraz sytuacja uległa zauważalnej poprawie. Japończycy wzięli sobie do serca uwagi Europejczyków i zaoferowali wymagającemu klientowi kokpit wyłożony częściowo miękkimi plastikami. Jeśli ktoś kilka lat temu miał styczność z tym azjatyckim samochodem i z jego mniejszymi braćmi, mógł zauważyć, że projekt deski rozdzielczej jest dokładnie taki sam jak w Lancerze i ASX-ie. Aktualnie, ten trend uległ zmianie i konkurent Kii Sorento wreszcie cechuje się indywidualnym stylem. Niemniej, nie obyło się bez wpadek jakościowych. Są miejsca, zwłaszcza w okolicy sterownika automatycznego układu klimatyzacji, których lepiej mocniej nie dotykać.
Więcej poważniejszych niedociągnięć nie stwierdzamy. Nieźle wypada ergonomia, istotnie wpływająca na łatwość codziennej obsługi. Rozmieszczenie przełączników jest logiczne i nie utrudnia pracy kierowcy. Równie dobrze wypada przestrzeń w dwóch rzędach. Regulowane wszechstronnie oparcia i siedziska pozwalają dość szybko dopasować pozycję do indywidualnych preferencji. Bagażnik o pojemności 591 litrów z łatwością pochłonie wakacyjny ekwipunek. Przeszkadzać może jedynie stosunkowo wysoki próg załadunku i dostęp do trzeciego rzędu, choć wygodzie ostatnich foteli zarzucić zbyt dużo nie można.
Lżejszy o ponad 100 kilogramów od poprzednika Outlander, prowadzi się lepiej i sprawia wrażenie oazy spokoju na drodze. W wersji z 2,2-litrowy silnikiem wysokoprężnym, będzie przeszkadzać przeciętna kultura pracy przy wyższych prędkościach obrotowych i hałas podczas jazdy po autostradzie. Niemniej, neutralne zachowanie w zakrętach i nieźle skalibrowany układ kierowniczy pozwala sprawnie pokonywać kolejne kilometry. Z pozoru przeciętne fotele okazują się wygodne i niemęczące w dłuższych trasach. Zawieszenie osadzone na 18-calowych aluminiowych felgach skutecznie filtruje nierówności, ale na poprzecznych przeszkodach wkrada się delikatna nerwowość.
Napęd na cztery koła należy traktować bardziej jako dodatkowy system bezpieczeństwa wspomagający jazdę na śliskiej nawierzchni. Sprawdzi się zimą i w razie potrzeby holowania przyczepy o maksymalnej masie dwóch ton. 19-centymetrowy prześwit nie pomoże w głębokich i wypełnionych błotem koleinach, zaś brak stalowych osłon podwozia nie uchroni przed ewentualnymi zderzeniami z kamieniami. Cóż, Mitsubishi najlepiej czuje się na asfaltowych szlakach, gdzie też odwdzięczy się stosunkowo niskim zapotrzebowaniem na olej napędowy. 6,5 litra w terenie niezabudowanym i niecałe 8 w mieście to przyzwoite wyniki, biorąc pod uwagę fakt, że auto waży 1 610 kilogramów.
Decydując się na Outlandera, nie musimy wcale kupować najnowsze generacji. Wcześniejsza wciąż jest dostępna w niektórych salonach sprzedaży. Wysoki upust na auto z poprzedniego rocznika może skusić bardziej, niż dojrzalszy SUV z tego roku. Podsumowując, 465-centymetrowy Japończyk w podstawowej wersji z dwulitrowym silnikiem benzynowym i napędem 2WD kosztuje 88 990 złotych. Topowa specyfikacja widoczna na zdjęciach ze 150-konnym dieslem i momentem obrotowym (360 Nm) przekazywanym na obie osie to już wydatek około 140 000. Niemało, ale patrząc na katalogi wspomnianej wcześniej Kii Sorento, taka kwota już nie przeraża.
Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl
" Mitsubishi Outlander 2,2 DiD" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, turbodiesel" |
Pojemność silnika cm3 | "2 268" |
Moc KM / przy obr./min | "150 / 3 500" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "380 / 1 750 – 2 500" |
Skrzynia biegów | "manualna, 6-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "200" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "9,7" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "6,5 / 4,7 /5,4" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "7,9 / 6,3 / 7,2" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "591 / 1 022" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4 655 / 1 800 / 1 680" |
Cena wersji podstawowej w zł | "88 990" |
Cena testowanego modelu w zł | "148 700" |
Plusy | null |
Minusy | null |