Mitsubishi L200 Storm: w teren z przytupem
Rynek pickupów jeszcze kilka lat temu był w Polsce prężnie rozwijającą się gałęzią motoryzacji. Właściciele firm chętnie je kupowali, ponieważ mogli odpisać sobie podatek VAT. Dziś sytuacja nie jest już korzystna i popyt na pickupy wyraźnie spadł. Ten typ nadwozia pozostaje jednak wciąż atrakcyjny dla tych, którym dość często zdarza się przewozić nieco większe ładunki oraz dla tych, którzy lubią zjechać z utartych szlaków. Mitsubishi L200 w limitowanej edycji Storm jest jednym z tych pickupów, które we wnętrzu okazują się całkiem przytulne, a w terenie radzą sobie bez kompleksów.
Ojczyzną i największym rynkiem pickupów są Stany Zjednoczone. Nie oznacza to jednak, że tylko Amerykanie mają patent na produkcję dobrych pojazdów tego typu. Świetnie radzą sobie z tym również Japończycy, a Mitsubishi L200 jest jednym z dowodów na tę tezę. Samochód wyróżnia się gabarytami, które w Europie są akceptowalne i użyteczne. W przypadku aut z USA nie zawsze tak bywa. Wysoko zawieszony "Japończyk" nie jest nowością, ale niedawno pojawił się w limitowanej wersji Storm. Jak wygląda samochód w tej specyfikacji? Przed zderzakiem pojawiło się czarne orurowanie. Nad nią bez zmian - osłona chłodnicy podzielona jest polem w kształcie trapezu, na którym znalazło się logo producenta. Przesuwając wzrok dalej w kierunku błotników natkniemy się na reflektory w formie ukształtowanego poziomo wieloboku. Całość - z wyjątkiem orurowania - jest niemalże tożsama z wyglądem przodu Mitsubishi Pajero Sport.
Model L200 w wersji Storm budzi jednak swoim wyglądem zdziwienie, a nawet kontrowersje. Dlaczego? Samochód z czterodrzwiową kabiną otrzymał nietuzinkową zabudowę przestrzeni ładunkowej. Przebiega ona niemalże jednostajną, ściętą linią, prowadzącą od dachu kabiny do burty, otwierającej dostęp do "bagażnika". Złośliwi żartują, że Japończycy zapatrzyli się na BMW X6. Jaki jest efekt wizualny takiego rozwiązania? L200 Storm nie wygląda jak typowy pojazd roboczy i przyciąga wzrok, opinie na jego temat nie zawsze są jednak pochlebne. Takie zaprojektowanie tyłu ma też swoje całkiem praktyczne odbicie - utrudnia dostęp do przestrzeni ładunkowej. Burta samochodu otwiera się do pozycji poziomej, natomiast klapa zabudowy podnosi się jedynie nieznacznie na siłownikach. W efekcie powstaje stosunkowo niewielki otwór, przez który nie sposób załadować nawet stosunkowo małej kanapy. Tymczasem dysponujemy służącą do przewozu podłogą o wymiarach 147x132 cm, która przy końcu zwężona jest przez nadkola do 108 cm. By przewieźć
coś większego, trzeba odkręcić górę wraz z klapą.
Nietypowa zabudowa i orurowanie to nie jedyne wyróżniki wersji Storm. Samochód z zewnątrz zyskał również boczny stopień, opony Goodrich All Terrain oraz przyciemniane szyby tyłu kabiny pasażerskiej. Zmiany już na pierwszy rzut oka widoczne są w środku. Przede wszystkim chodzi tu o skórzano-zamszową tapicerkę foteli, czyniącą z nich wygodne miejsce do pracy i podróży. By je uprzyjemnić, postanowiono zastosować system multimedialny sygnowany przez firmę Alpine. Zapewnia on przyzwoity dźwięk i oferuje współpracę z urządzeniami firmy Apple.
Jak podróżuje się w L200 Storm? Co do ergonomii wnętrza, tak kierowca jak i pasażerowie nie powinni mieć zastrzeżeń. Dzięki wszechstronnej regulacji łatwo ustawić pozycję fotela i kierownicy. Ta ostatnia pozbawiona jest jednak przycisków i pokręteł, choć to najlepiej wyposażona wersja L200. W rejonie zegarów nie umieszczono również dużego, ciekłokrystalicznego wyświetlacza, informującego o parametrach jazdy; jest tylko licznik trasy i całkowitego przebiegu. Dlaczego tak jest? Japońscy projektanci uznali, że w dobrym pomysłem będzie rozszerzenie funkcji komputera pokładowego i przeniesienie go na dół środkowej konsoli. Swoje miejsce znalazł tam szeroki ekran, na którym - w zależności od funkcji wybranej przy pomocy przycisków dostępnych od dołu wyświetlacza - prezentowane są: średnie spalanie, zasięg, chwilowe spalanie, a nawet wysokość nad poziomem morza. Komputer ma wiele funkcji, a wśród nich kompas, który na bieżąco informuje nas, w jakim kierunku jedziemy.
Zapalamy silnik i ruszamy. L200 z motorem Diesla, mimo sporej masy, nie ma problemu z ruszaniem. Nawet niewprawny kierowca, który nie miał wcześniej do czynienia z tak dużymi samochodami, nie powinien mieć problemu. To zasługa silnika 2.5 HP, który maksymalną moc - 178 KM - rozwija przy 4000 obr./min., ale co ważniejsze, najwyższą wartość momentu obrotowego - 400 Nm - osiąga przy 2000 obr./min. Pośrednikiem pomiędzy jednostką napędową a kołami jest pięciobiegowa, manualna przekładnia. Choć skok lewarka jest większy niż w przypadku samochodów osobowych, a sam drążek nieco "pływa", po krótkim przyzwyczajeniu obsługa skrzyni biegów okazuje się wygodna. Przełączanie pomiędzy przełożeniami jest pewne i charakteryzuje się takim stopniem precyzji, którego należy spodziewać się w solidnym pickupie.
Adekwatne do tego rodzaju pojazdu jest również prowadzenie L200 Storm. Mitsubishi zachwala swoją konstrukcję, kładąc nacisk na najmniejszy w klasie promień skrętu. Jak informuje producent, nawrót o 180 stopni - w kształcie litery "U" - wymaga zarezerwowania 5,9 m przestrzeni. Mimo to podczas jazdy w zatłoczonym mieście nie ma jednak co liczyć na zwrotność godną samochodu osobowego. Jadący po asfalcie L200 nie lubi zakrętów, co trzeba nadrabiać zdecydowanymi ruchami kierownicy. Poruszanie się po prostej nie sprawia problemów. Te możemy jednak napotkać, próbując zaparkować L200. Samochód o długości 5,26 m i szerokości 1,8 m - nie licząc lusterek - może sprawiać trudności podczas cofania. Dodatkowo w wersji Storm potęguje je zabudowa przestrzeni ładunkowej o przyciemnianym przeszkleniu. Sytuację nieco poprawia schowanie elektrycznie opuszczanej tylnej szyby, która również jest przyciemniana, ale i tak podczas manewrów trzeba opierać się przede wszystkim na widoku w lusterkach i danych z czujników parkowania.
L200 Storm jest w mieście nieco nieporadne. Charakter samochodu zupełnie zmienia się, gdy zjeżdżamy z utwardzonej drogi. Wówczas Mistubishi okazuje się tygrysem znajdującym się w swoim żywiole. Podobnie jak zwykłe wersje tego modelu, Storma wyposażono w drugą, małą dźwignię, znajdującą się tuż obok lewarka skrzyni biegów. Jej użycie powoduje zmianę trybu przenoszenia napędu. Położenie 2H to napęd na tylną oś, który sprawdza się podczas jazdy po asfalcie lub twardych drogach ziemnych.
W razie napotkania nieco trudniejszego terenu, należy użyć trybu 4H, załączającego drugą oś. Co warte zaznaczenia, w Mitsubishi zmiany pomiędzy tymi sposobami pracy można dokonać podczas jazdy, o ile prędkość samochodu nie przekracza 100 km/h.
Ustawienie małej dźwigni w pozycji 4HLC spowoduje zablokowanie dyferencjału; moc będzie przekazywana na obydwie osie po równi, niezależnie od warunków terenowych. Tryb 4LLC to dodatkowe użycie reduktora (przy zablokowanym dyferencjale). Jeśli i to nie wystarczy, na desce rozdzielczej, po lewej stornie od kierownicy, znajduje się przycisk blokady tylnego mostu.
Mitsubishi świetnie radzi sobie zarówno na zmoczonej deszczem ziemi jak i na piasku, o ile nie jest on bardzo kopny. Wrażenia nie robi na nim również kamieniste podłoże, ostre spadki, czy strome podjazdy. To zasługa silnika, który został zaprojektowany również z myślą o jeździe w terenie, świetnego napędu na cztery koła oraz opon Goodrich All Terrain. W połączeniu z udanym zawieszeniem - z przodu niezależne wahacze i sprężyny śrubowe, z tyłu sztywna oś i eliptyczne resory piórowe - daje to wyśmienite efekty. Jest tylko jedno, co może zakłócić wyprawę w dzikie knieje. Podczas pokonywania wzniesień, które nie wyglądają na szczególnie "groźne", samochód może zetknąć się z podłożem podwoziem pomiędzy osiami. Rzut oka na specyfikację L200 pokazuje, że jest to wina bocznych stopni. W przypadku samochodu wyposażonego w nie możliwy do pokonania kąt rampowy wynosi 23,8 stopnia, auto, które ich
nie posiada, radzi sobie przy 26,7 stopniach. Jak to wygląda u konkurencji? W przypadku Toyoty Hilux jest to 25 stopni, a w Volkswagenie Amaroku 23 stopnie.
Świetne własności jezdne w terenie i akceptowalne na asfaltowych trasach - tak w największym skrócie przedstawia się charakterystyka Mitsubishi L200 Storm. Dla kogo jest ten samochód? Przede wszystkim dla przedsiębiorców, którzy - jak twierdzi producent - mogą odliczyć od niego pełną stawkę VAT i potrzebują samochodu, który nie boi się przedzierać przez błotniste szlaki. Ci, którzy zyskają na podatku, będą jednak musieli zostawiać spore kwoty przy dystrybutorach. Podczas jazdy w zatłoczonym mieście japoński pickup zgłaszał zapotrzebowanie na 13,6 l paliwa na 100 km. Podczas pokonywania pozamiejskich tras spalanie spadało do 8 l/100 km, a w razie przedzierania się przez trudny teren apetyt potrafił wzrosnąć do 21 l/100 km. Cóż, za duże możliwości trzeba słono płacić.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl
"Mitsubishi L200 Storm" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, silnik Diesla" |
Pojemność silnika cm3 | "2477" |
Moc KM / przy obr./min | "178 / 4000" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "400 / 2000-2850" |
Skrzynia biegów | "Manualna, 5-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "179" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "12,1" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "9,8/ 7,4 / 8,3" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "13,6 / 8,6 / b.d." |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "820-980" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "5260 / 1815 / 1780" |
Cena wersji podstawowej w zł | "124 990" |
Cena testowanego modelu w zł | "124 990" |
Plusy | null |
Minusy | null |