Mercedes G500
Terenowy arystokrata
Dwa lata temu przeprowadzono w Klasie G gruntowną modernizację. Z zewnątrz niemal niewidoczną, ale unowocześniającą mechanikę i tchnącą powiew świeżości w leciwe wnętrze
Początkowo miał stanowić o sile niemieckiej armii pod koniec lat 70. Wycofano się jednak z tego pomysłu i Mercedes po kilku latach pracy nad terenowym modelem musiał szukać klientów gdzie indziej, aby przynajmniej pokryć koszty projektowania. Z ratunkiem przybył szach Iranu i odbiorcy prywatni. Auto trafiło do salonów w 1979 r., będąc swoistym prekursorem mocno off-roadowych SUV-ów. W 2007 nadszedł kolejny kryzys, gdyż zaspokojono zapotrzebowanie instytucji publicznych. Ogłoszono zakończenie produkcji i wprowadzenie bardziej cywilizowanego następcy z luksusowymi atrybutami w garści i o innym oznaczeniu. Miłośnicy zaprotestowali, dzięki czemu koncern podjął się dalszej produkcji w austriackim Grazu.
Na drodze, a przede wszystkim w mieście, Klasa G imponuje wielkością. Ma 466 centymetrów długości i aż 195 wysokości. Wygląda obecnie niczym ewolucja tego, co wymyślili niemieccy inżynierowie 4 dekady temu. Dwubryłowe nadwozie dalekie jest od nowoczesnych i dynamicznych przetłoczeń. Podczas ostatniej modernizacji, wzbogacono je jedynie w LED-owe światła do jazdy dziennej, ale ten detal jest całkowicie zbędny. Biksenonowe i bardzo wydajne światła w zupełności wystarczają i czynią zeń samochód widoczny w każdych warunkach.