Inspekcja Transportu Drogowego niedawno rozpoczęła montaż pierwszych piętnastu z trzystu przewidzianych, nowych fotoradarów. Być może za ich sprawą rozpoczniemy marsz za europejskimi liderami w dziedzinie liczby wystawianych mandatów. Droga przed nami jest jeszcze daleka.
Stary Kontynent od lat walczy z zapaścią demograficzną. Skoro wciąż rodzi się za mało dzieci, trzeba zmniejszyć śmiertelność, w szczególności młodych. Najłatwiej zrobić to ograniczają liczbę wypadków, a tu jednym ze sposobów na sukces - obok budowy bezpiecznych dróg szybkiego ruchu - może być bezwzględna kontrola prędkości. Tę najlepiej powierzyć fotoradarom, które nie znają litości i - w przeciwieństwie do części policjantów - nawet na widok rozbrajająco pięknej kobiety za kółkiem nie poprzestaną na upomnieniu.
Jeśli weźmiemy pod uwagę dane z 2011 r., okaże się że sytuacja w Polsce nie jest jeszcze najgorsza. W ciągu roku na tysiąc mieszkańców mandat otrzymało 40 osób. To wyraźnie mniej niż w państwach, które wiodą prym w Europie. W Szwajcarii ten wskaźnik wynosi 335, w Holandii 445, a w rekordowej Austrii 587. Jeśli przejeżdżając przez któreś z nich, na przykład podczas wakacyjnej podróży, padliśmy ofiarą fotoradaru, trzeba będzie słono zapłacić. Za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h płaci się tam odpowiednio do 690 euro, do 510 euro oraz do 2180 euro.
Sprawdź wysokość mandatów w państwach Europy.
Chwila, w której tajemniczy list z zagranicy okazuje się po prostu mandatem, nie jest najbardziej pożądanym finałem wakacji. Po chwili złości w głowie przeciętnego kierowcy pojawia się wówczas myśl: „A może tego mandatu w ogóle nie muszę płacić”? Wykonane przez zagraniczny fotoradar zdjęcie pozwala tamtejszej służbie zajmującej się jego utrzymaniem na odczytanie numerów rejestracyjnych i kodu kraju, z którego pochodzi pojazd. Potem do właściwej instytucji w danym państwie – w Polsce jest nią Ministerstwo Spraw Wewnętrznych - kierowane jest zapytanie o właściciela uwiecznionego pojazdu. Nie ma natomiast przepisu, który bezpośrednio zmuszałyby kierowcę do zapłacenia mandatu nadesłanego z innego państwa. Dyrektywa transgraniczna zostanie wprowadzona do ustawodawstwa wszystkich unijnych państw do listopada 2013 r. Czy oznacza to, że na razie nie warto płacić takiego mandatu? Większość i tak zapłaci.
Powód, by to zrobić, jest prosty. Informacja o nieuiszczonym mandacie trafia do patroli policji w danym kraju. Wystarczy, że jeszcze raz wjedziemy na jego teren i zostaniemy zatrzymani do rutynowej kontroli, by funkcjonariusz zobaczył informację o zalegającej płatności. Wówczas kara będzie znacznie bardziej surowa.
tb/