650 tys. euro
Popsuty prędkościomierz miał być przyczyną tego kosztownego nieporozumienia.
Jeden ze skandynawskich milionerów był chyba przekonany, że tak jak w Niemczech, tak i w krajach ościennych ograniczenia na autostradach nie obowiązują. Dziarsko zatem przemierzał Szwajcarię swoim mercedesem SLR z prędkością sięgającą 300 km/h. I chociaż starsze typy radarów były w stanie rejestrować prędkość jedynie do 200 km/h, to trafił także na jeden nowy. Tam odczyt wyniósł 297 km/h, co natychmiast uruchomiło procedurę alarmową. Po zatrzymaniu kierowca tłumaczył się, że w jego aucie zepsuł się prędkościomierz, więc nie wiedział, jak szybko jedzie. Ta niepozorna awaria kosztowała go 650 tys. euro.