Dokładnie tylko w jednym punkcie
Ważny głos w sprawie mierników laserowych zabrał również sąd w Zamościu. W uzasadnieniu uniewinniającego kierowcę wyroku z 13 stycznia 2014 roku czytamy, że Ultralyte LTI 20-20 100 LR należy wierzyć tylko warunkowo. Wiązka lasera jest bowiem emitowana przez układ optyczny, znajdujący się poniżej celownika. Oznacza to, że punkt celowniczy nie jest przesunięty względem wiązki lasera tylko w poziomie. W pionie zachodzą jednak rozbieżności. Jak czytamy w uzasadnieniu, "(...) wszystkie cele, które będą bliższe niż odległość punktu zbieżności, w rzeczywistości będą przesunięte niżej niż punkt pokazywany przez celownik, zaś cele dalsze będą przesunięte wyżej, a wielkość tego przesunięcia będzie zależała od odległości celu od punktu zbieżności". Oznacza to, że nawet jeśli policjant wykonuje swoją pracę w dobrej wierze, do pewnego stopnia może się mylić co do tego, którego samochodu dotyczy pomiar. Jak czytamy dalej, "W sytuacji zatem przyjęcia ustaleń wskazujących na to, że przed pojazdem obwinionego poruszał się
inny pojazd, zaś pomiar był dokonywany na płaskim i prostym odcinku drogi, z odległości 500 - 700 m, to pomiar prędkości pojazdu obwinianego A. C. był w praktyce niemożliwy, chyba że odległość od pojazdu poprzedzającego wynosiłaby co najmniej około 100 metrów". Okazuje się więc, że sprzęt, który miał zapewniać sprawiedliwe karanie piratów drogowych, może przyczyniać się do pociągania do odpowiedzialności niewinnych kierowców.
Niedoskonałość sprzętu i niewłaściwe jego używanie sprawiają, że czasami nawet prawidłowo jadący kierowca może zostać oskarżony o popełnienie wykroczenia. Jeśli jesteśmy pewni swojej niewinności, warto odmówić przyjęcia mandatu. Jak się okazuje, czasy, w których sądy bezkrytycznie przyjmowały zdanie policjantów, mamy już za sobą.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl