Trwa ładowanie...
d7atfgz
d7atfgz

Stowarzyszenie ACEA (European Automobile Manufacturers Association), monitorujące europejski rynek motoryzacyjny, zaprezentowało dane odnośnie zmian w sprzedaży nowych samochodów. Dane roczne od czerwca 2008 do czerwca 2009 wskazują, że nastąpiło odbicie od dna. Czyżby kryzys odchodził w niepamięć?

W Polsce nie odczuliśmy nagłego spadku sprzedaży samochodów. Nie jest to jednak zasługą prężnie działających rządów - polityków, którzy jak szachiści przewidują działania na kilka posunięć do przodu. Niestety, nasi rządzący bardziej niż na zapewnienie stabilnej współpracy z przedsiębiorstwami, generującymi zyski i zatrudniającymi ludzi, zajmowali się polowaniami na czarownice PRL i partyjnymi priorytetami. Przy tej wadliwej strukturze władzy, organizowali tylko igrzyska dla ludu, aby mieć poparcie wyborców.

Jednym z takich posunięć jest wolna amerykanka w imporcie samochodów. Przywozi każdy, ile chce, jakie modele chce i sprzedaje nie widniejąc nawet w papierach transakcji. Traci na tym budżet państwa, tracą też samochodowi dilerzy. Okazało się, że ta „wolna amerykanka” to nie tylko krok wstecz w odbudowywaniu rynku samochodowego w Polsce i wypływające z kasy państwa podatki.

(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
Źródło: (fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Ten sam, prywatny import, osłonił nas przed kryzysem w salonach samochodowych. Czy spadek sprzedaży w styczniu 2009 do poziomu 31 031 pojazdów w stosunku do 34 004 w styczniu 2008, sprzedaż 34 789 (II 2009) zamiast 35 225 (II 2008), albo 32 149 i 35 301 w czerwcu 2009 i 2008 można uznać za załamanie rynku? Nie. Nasz rynek załamał się wcześniej i o ile kryzys dotknął inne branże, to motoryzacja była już prawie na dnie i teraz może być tylko lepiej.

d7atfgz

Zupełnie inaczej jest w krajach Europejskich. Weźmy za przykład Hiszpanię, gdzie w styczniu 2008 sprzedano 121 881 pojazdów, a w styczniu 2009 tylko 68 656 modeli, albo Włochy, gdzie zarejestrowano odpowiednio 259 121 (I 2008) i 175 025 (I 2009), albo Portugalię (20 898 sprzedanych w I 2008 i 11 811 w I 2009). Tam widać, że kryzys był naprawdę bardzo silny.

Ostatnie miesiące wskazują jednak na ponowne ożywienie na poszczególnych rynkach. Włosi w czerwcu tego roku sprzedali już więcej samochodów, niż w analogicznym okresie roku 2008 (odpowiednio 225 717 i 208 346). Także Hiszpanie zarejestrowali 107 989 pojazdów (czerwiec 2009), co porównując ze 133 121 (czerwiec 2008) nie jest już taką przepaścią.

(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
Źródło: (fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Jedynymi krajami, które nadal tkwią w motoryzacyjnym kryzysie są: Irlandia (spadek w sprzedaży w czerwcu 2008-2009 z 10 142 na 5 887) i Dania (spadek odpowiednio z 19 375 na 10 622). Zażywszy jednak, że w samych tylko Niemczech w czerwcu 2009 sprzedano 447 434 samochody, a rok wcześniej 334 361 pojazdów, małe państwa nie odgrywają specjalnego znaczenia w globalnym posumowaniu samochodowej Europy.

d7atfgz

Najważniejsze jednak, że sprzedaż miesięczna liczona w całej Europie wykazuje tendencję zwyżkową i o ile od września 2008 pikowała w dół, to od stycznia widoczne jest odbicie od dna i stała tendencja wzrostowa. Dane z czerwca wskazują, że motoryzacja najgorsze chwile ma już za sobą. Zapewne w Europie nie będzie nagłego przyspieszenia sprzedaży, bo kryzys dotknął wielu branż, które także stopniowo odbijają się od dna. Najgorsze Europa ma już za sobą. A Polska?

* Zobacz także: PRAWDZIWE KŁAMSTWA GIEŁDOWYCH HANDLARZY * Dzięki zaradnym rodakom, kryzys na rynku motoryzacyjnym nas nie dopadł. Nie ma więc problemu i pytania: kiedy z niego wyjdziemy? Dużo większym problemem jest natomiast nieograniczony import samochodów używanych.

(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
Źródło: (fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Handlarze nie ograniczają zakupów nowych samochodów, ale to polityka krótkowzroczna i nastawiona na indywidualny zysk. Wprowadzenie na rynek ogromnej liczby samochodów powoduje, że sprzedawać je coraz trudniej. Tym samym osoba kupująca nowy pojazd w salonie i sprzedająca obecnie użytkowany, musi go oddać za „półdarmo”. W Polsce ceny bywają niższe, niż na Zachodzie!

d7atfgz

Ta olbrzymia strata wartości jest dużym ograniczeniem dla naszego, niebogatego przecież społeczeństwa. Dla osób których to nie przekonuje, przykładem niech będzie prosta analogia: jeżeli w rurze, którą płynie woda nawiercimy otwór - pomimo, że „nie zabronimy” cieczy płynąć do zbiornika, zmniejszymy jej ciśnienie. Dodatkowo, ten nawiercony otwór może zniszczyć całą magistralę. Aby to nie nastąpiło, trzeba zrobić rozgałęzienie lub zablokować otwór. Zatem, albo godzimy się na obniżenie sprzedaży, ale uruchamiamy mechanizmy prawno-skarbowe, ograniczające działalność nieuczciwych handlarzy - albo całkowicie blokujemy niekontrolowany przywóz.

Obydwa te warianty byłyby jednak źle odebrane na rynku. Tymczasem, zbliżają się wybory i znów parytety partyjne mają pierwszeństwo przed tym, co dobre dla długofalowego rozwoju naszej motoryzacji.

Bogusław Korzeniowski

d7atfgz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7atfgz
Więcej tematów