Trwa ładowanie...
30-10-2012 11:55

Kielce pełne wrażeń

Kielce pełne wrażeńŹródło: Piotr Mokwiński
d29e23i
d29e23i

Ten dzień nie zwiastował niczego dobrego. Mimo, iż mieliśmy zaliczyć próbę torową Formułą 3 z wicemistrzem Litwy, pogoda do tego typu przedsięwzięć nie zachęcała. Temperatura bliska zeru i czarne chmury niosące przelotne opady śniegu sugerowały, aby zostać jeszcze kilka godzin pod wygrzaną pierzyną. Budzik okazał się jednak bezlitosny. Kazał natychmiast wstać i wraz z pełnym rynsztunkiem wyruszyć w kilkugodzinną podróż do Kielc.

Szybkie pakowanie o świcie nie należy do przyjemności, więc z trudem wsiedliśmy do zmrożonego samochodu i udaliśmy się na południe z nadzieją, że może jednak słońce zaszczyci nas chociaż kilkoma dodającymi otuchy promieniami. Drogowe remonty i ogromny wysyp ciężarówek nie poprawiał sytuacji. Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy wreszcie do Miedzianej Góry, gdzie organizatorzy przywitali nas szerokim uśmiechem oznajmiając, że na mokrym torze trzeba zachować ostrożność i wyjątkowe skupienie. Czekały na nas tęsknie wypatrujące lata Nissan GT-R i Porsche 911 4S, które swą wartość niejednokrotnie potwierdziły na rozlicznych torach całe świata. Pierwszy zapoznawczy przejazd odbyliśmy japońskim autem z napędem na obie osie.

Japoński potwór świetnie radzi sobie na suchej nawierzchni, ale podczas pokonywania kilkudziesięciostopniowych zakrętów na mokrym asfalcie już nieco gorzej. Każde mocniejsze wciśnięcie pedału przyspieszacza skutkuje utratą przyczepności i wjechaniem na jeszcze zieloną trawę. Cóż, w takich warunkach trzeba mieć się na baczności. Nie zrażeni tym faktem, ochoczo rozpoczynamy bój o najwyższe laury. Pierwsze okrążenie nieco spokojniej, zaś na drugim mierzonym fotokomórką, pełnym ogniem. Kilka uwag instruktora przywróciło trzeźwość umysłu i wytężyło pracę mózgu. Nie chcąc uszkodzić siebie ani pachnącego nowością samochodu, zachowujemy margines bezpieczeństwa. Brak tu miejsca na nerwowe ruchy kierownicą i rozkojarzenie. Kilkusetmetrowa prosta to bułka z masłem przy ciasnych zakrętach.

Głos organizatora każe wcisnąć hamulce w podłogę, po czym znów docisnąć prawą nogę do ogranicznika, aby po zewnętrznej wyjść z wirażu zostawiając za sobą chmurę dymu. Pobożne życzenie! W lusterku niczego takiego nie zauważyliśmy. Pewnie to wina wody zalegającej na asfalcie. Na liczniku ponad 120 km/h i znów seria spowalniaczy. Najpierw w lewo, później w prawo. Mimo trudnych warunków, Nissan rozpędza się jak szalony. Tegoroczna edycja rozwija aż 550 koni mechanicznych i według producenta, przyspiesza do 100 km/h w 2,72 sekundy. Moment obrotowy też niczego sobie - 632 Nm dostępne w przedziale 3200-5800 obr./min robią wrażenie nawet na laiku. Przejeżdżamy linię mety. 42,56 sekundy powinno zagwarantować miejsce na podium.

d29e23i

Pełni emocji wychodzimy z "Japończyka" i już czeka następny w kolejce samochód. Żółta 911 delikatnie pomrukuje w oczekiwaniu na swój przejazd. Jest znacznie słabsza od Nissana, ale lżejsza i nawet zwinniejsza w tych trudnych warunkach. Za jej tylną osią bulgocze 6-cylindrowy bokser o pojemności 3,6 litra. Generuje 320 koni mechanicznych i 370 Nm przy 4250 obr./min. Niełatwo będzie wykorzystać imponujące wartości z uwagi na śliską nawierzchnię. Nas to nie zraża. Zatapiamy się w nieco klaustrofobicznym wnętrzu Porsche, zapinamy pasy i z niecierpliwością czekamy na pozwolenie od organizatorów na wykonanie pierwszego kółka. W porównaniu z GT-R-em, tym autem jedzie się nieco łatwiej. Zwarta konstrukcja i mniejsze gabaryty ułatwiają sprawne zaliczanie kolejnych łuków. Mimo 230 koni mniej, udaje nam się osiągnąć lepszy o kilka części sekundy czas. A może to zasługa poznania trasy? W każdym razie, emocji nie brakowało. Oba auta są stworzone do wyczynowego traktowania. Jeśli tylko kiedyś zapragniecie wstrzyknąć sobie
wiadro adrenaliny, sucha nawierzchnia na torze wam to zapewni.

(fot. Piotr Mokwiński)
Źródło: (fot. Piotr Mokwiński)

To jednak nie koniec atrakcji tego dnia. Pogoda w ślimaczym tempie się poprawiała, więc z tym większą ciekawością skorzystaliśmy z szansy ekstremalnej przejażdżki z wicemistrzem Litwy bolidem Formuły 3. Pojazd wraz z kierowcą aktywnie uczestniczy w zawodach Formula Renault-Tattus, które stanowią przepustkę do najwyższej i najbardziej prestiżowej klasy wyścigowej F1. Półtonowa wyścigówka została wyposażona w dwa miejsca, więc zajmujemy to tuż za kierowcą, z trudem wciskając się na skromnych rozmiarów siedzisko. Kolana podkurczamy, zapinamy kask, rękawice i w drogę. 175-konny sprzęt w niewzruszony sposób odpycha się od mokrego asfaltu. Litwin nie odpuszcza na żadnym zakręcie, wpadając od czasu do czasu w kontrolowany i ledwie zauważalny poślizg. Ciężko ocenić aktualną prędkość, ale opór powietrza sugeruje, że przekraczamy 130 km/h. Ciasne łuki nie pozwalają na rozwijanie zabójczych
szybkości, ale przeciążenia na nawrotach spodobają się miłośnikom sportów ekstremalnych. Do tego poczucie bliskości z maszyną i zapach spalin, zawrócą niektórym w głowie.

d29e23i

Pewnie się zapytacie, czemu wam to wszystko opisujemy. Otóż, nie trzeba kupować powyższych samochodów za ogromne pieniądze, żeby poczuć się jak kierowca wyścigowy. Wystarczy wysupłać z portfela przynajmniej 499 złotych i zgłosić się do firmy www.wyjatkowyprezent.pl. Zarezerwujemy wówczas sobie lub osobie obdarowywanej termin na spotkanie z instruktorami Szkoły Jazdy Subaru i doświadczymy torowego szaleństwa. To propozycja dla osób żądnych potężnego zastrzyku adrenaliny.

Piotr Mokwiński

d29e23i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d29e23i
Więcej tematów