James May kupił sobie pomarańczowe Ferrari 458 Speciale
Ostatnie miesiące to ciężkie chwile dla fanów programu „Top Gear”. Najpierw wstrzymano emisję odcinków 22. serii ze względu na uderzenie przez Jeremy'ego Clarksona asystenta producenta Oisina Tymona, a później okazało się, że ze względu na zaistniałą sytuację z żadnym z prezenterów nie przedłużono kontraktu. Gdyby nie wpadka Jeremy'ego, wszystko najprawdopodobniej wyglądałoby inaczej – tak twierdzi James May w swoim felietonie dla „The Sunday Times”.
Prezenter, znany też pod pseudonimem „Kapitan Snuja”, wspomina, że podpisanie nowych kontraktów na trzy lata było już właściwie tylko formalnością – dopinano jedynie ostatnie szczegóły. May, ciesząc się z tego, chciał sobie dogodzić i zamówił nowe Ferrari 458 Speciale. Co prawda lista chętnych na to auto została już zamknięta, ale fabryka w Maranello zgodziła się na sprzedaż jeszcze jednego samochodu.
Tak oto dobre wieści zmieszały się ze złymi – auto zostało zarezerwowane w momencie, kiedy było już wiadomo, że „Top Gear” nie powróci na ekrany w starej formie. W ten sposób, najprawdopodobniej pierwszy raz na świecie, bezrobotna osoba kupiła sobie nowiutkie, bogato wyposażone, pomarańczowe Ferrari.
Nowe auto Maya warte około miliona złotych jest wyposażone w wolnossący silnik V8 o mocy 605 KM. To jednocześnie prawdopodobnie ostatni model z Maranello, który nie ma turbo. Speciale waży 1290 kg, czyli o ok. 200 kg mniej niż standardowy model Italia. Dzięki tym zabiegom poprawione Ferrari 458 osiąga 100 km/h w zaledwie 3 sekundy, a dwie setki na liczniku pojawiają się po 9,1 s. W standardowym teście aut włoskiej marki, czyli okrążeniu toru Fiorano, 458 Speciale uzyskało czas 1 min 23,5 s.
Co ciekawe, w swoim felietonie James wspomniał także o tym, że na horyzoncie i tak widać było koniec programu. Po wygaśnięciu za trzy lata nowych kontraktów trójka prezenterów miała oddać stery w ręce nowej kadry. Obecnie spekuluje się, że Jeremy Clarkson, James May, Richard Hammond oraz Andy Wilman (główny producent „Top Gear”) planują stworzenie nowego, konkurencyjnego programu. Nie wiadomo jednak, kiedy miałby wystartować, ani na jakim kanale. Sądząc po tym, jak bardzo nudzą się prezenterzy, najprawdopodobniej niedługo usłyszymy na ten temat nieco więcej.
mp/sj