Hyundai Santa Fe: obywatel Europy
Jeszcze kilkanaście lat temu, nikt nie traktował koreańskich samochodów zbyt poważnie. Były one w stanie konkurować z europejskimi autami jedynie ceną i bogatym wyposażeniem wersji podstawowych. Na tym jednak bazować nie można, jeśli chce się osiągnąć sukces. Azjaci szybko wyciągnęli lekcje z przedwczesnej ofensywy na Starym Kontynencie, których owocem stały się coraz doskonalsze wcielenia kolejnych modeli różnych segmentów. Jednym z ostatnich projektów jest flagowy pojazd Hyundaia - Santa Fe.
Ten wielki SUV nie ma łatwego życia. Już na starcie przychodzi mu walczyć ze znacznie lepiej pozycjonowanymi w świadomości klientów rywalami. Cena i okazałe gabaryty to nie wszystko. Koreański samochód ma jednak szereg cech, które mogą pozwolić dotrzeć mu do serc wielu potencjalnych nabywców z zasobnym portfelem.
Karoseria blisko 4,7-metrowego kolosa przedstawia się imponująca, zwłaszcza w zestawieniu z obłym poprzednikiem. Nadwozie narysowano z dużym naciskiem na kanciaste kształty i dynamiczne przetłoczenia. Nie zabrakło też realizacji pomysłu z wieloma elementami chromowanymi. Najwięcej odnajdziemy w przedniej części, gdzie połyskujący w słońcu grill najbardziej rzuca się w oczy. Poza tym, nie zapomniano o LED-owym oświetleniu do jazdy dziennej, biksenonowych reflektorach i kierunkowskazach skrytych w obudowie zewnętrznych lusterek. Tył zdobi plastikowa nakładka na zderzaku i lotka na szczycie klapy bagażnika. Przyciemnione szyby stanowią wyposażenie opcjonalne. Niezbyt szczęśliwe rozwiązanie stanowi koło zapasowe wyciągane spod auta. Cóż, czego się nie robi dla maksymalizacji pojemności przestrzeni bagażowej.
Wnętrze Hyundaia może skrywać 5 lub 7 foteli. Dodatkowa ławeczka wymaga oczywiście dopłaty. Niemniej, w awaryjnej sytuacji, mniejsze osoby z powodzeniem pokonają tam dystans nie mniejszy niż kilkadziesiąt kilometrów. W pierwszym i drugim rzędzie sytuacja wygląda o niebo lepiej. Obszerne i przyzwoicie wyprofilowane fotele okazują się bardzo wygodne podczas długich podróży. Elektryczna regulacja w kilku płaszczyznach pozwala dopasować ustawienie do indywidualnych preferencji.
Nie będą też narzekać pasażerowie zajmujący miejsce na kanapie. Przestrzeni nad głowami i przed kolanami nie zabraknie. Wybierając się na tygodniowy urlop, z pewnością docenimy 516-litrowy bagażnik (konfiguracja 7-osobowa) o regularnych kształtach. Decydując się na SantaFe, warto sięgnąć po najbogatsze specyfikacje. Wówczas otrzymamy kompletnie wyposażony samochód.
Elektrycznie odjeżdżający fotel ułatwiający tym samym wysiadanie, asystent parkowania, przeszklony dach, czy kamera cofania, której obraz pokazuje się na sporych rozmiarów ciekłokrystalicznym wyświetlaczu (obsługuje także wysokiej klasy nagłośnienie, nawigację i zewnętrzne nośniki pamięci), powinny zadowolić zdecydowaną większość klientów. Jakość zastosowanych materiałów wykończeniowych również stanowi o sile koreańskiego SUV-a. W poprzedniej generacji trudno było znaleźć w kabinie chociaż centymetr kwadratowy miękkiego plastiku.
Teraz sytuacja przedstawia się o niebo lepiej. Montażowi też nic nie zarzucimy.
Równie pochlebnie nie wypowiemy się o 197-konnym dieslu współpracującym z manualną lub automatyczną przekładnią. 2,2-litrowa jednostka musi wprowadzić w ruch samochód o masie 1840 kilogramów, co okazuje się niełatwym zadaniem. Co prawda, papierowe osiągi wyglądają całkiem nieźle, ale w praktyce nieco rozczarowują. Szkoda, że w alternatywie nie zaoferowano jednostki trzylitrowej. Niemniej, osoby nie oczekujące fajerwerków powinny być zadowolone. Niewiele ponad 10 sekund do 100 km/h i prędkość maksymalna na poziomie 190 km/h okażą się wystarczające na polskich drogach. Maksymalny potencjał silnika z powodzeniem wykorzystuje stosunkowo sztywno zestrojone zawieszenie. Mimo zastosowania 19-calowych obręczy, nie wydaje nieprzyjemnych dla ucha dźwięków, ale na poprzecznych nierównościach może wprowadzić niewielki niepokój.
Napęd na obie osie okazuje się przydatny zimą. Nie będziemy mieć wówczas najmniejszych trudności z przejazdem przez zaspy i dojazdem do posesji mocno zaśnieżonym odcinkiem drogi. W cięższy teren wybierać się nie warto z uwagi na szosowy charakter pojazdu. Po spotkaniu z poważniejszą przeszkodą, możemy zostać zmuszeni do wezwania holownika. Na koniec trzeba jeszcze napisać o zużyciu paliwa. Mimo słusznej masy własnej i zauważalnych oporów powietrza stawianych przez potężną karoserią, Hyundai zadowala się umiarkowanymi ilościami oleju napędowego. Niecałe 8 litrów w cyklu średnim to bardzo dobry rezultat, o którym sporo konkurentów może jedynie pomarzyć.
Solidny Santa Fe aspiruje do miana konkurenta dla zawodników segmentu premium. Cóż, może jeszcze nie we wcieleniu widocznym na zdjęciach, bo na to stanowczo za wcześniej, jednak auto ma sporo walorów, które powinny pozytywnie zaskoczyć wielu niedowiarków. Dobrze się prowadzi, oferuje odpowiednią przestrzeń dla piątki dorosłych osobników i do tego specyfikacja Executive została bardzo bogato skonfigurowana. Hamulcem może okazać się cena. Topowy egzemplarz z siedmioma miejscami, napędem na cztery koła i automatyczną skrzynią biegów, niebezpiecznie zbliżył się do granicy 200 000. Ciekawe, co na to klienci odwiedzający salony Audi, Mercedesa i BMW...
Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl
"Hyundai SantaFe 2,2 CRDi Executive" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, turbodiesel" |
Pojemność silnika cm3 | "2 199" |
Moc KM / przy obr./min | null |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | null |
Skrzynia biegów | "automatyczna, 6-stopniowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "190" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "10,1" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "8,8 / 5,4 /6,7" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "9,5 / 6,9 / 7,6" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "516 / 1 615" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4 690 / 1 880 / 1 680" |
Cena wersji podstawowej w zł | null |
Cena testowanego modelu w zł | "198 300" |
Plusy | null |
Minusy | null |