Harley-Davidson Bronx zniknął z planów marki. Efekt zmian we władzach
Sytuacja Harleya już od pewnego czasu jest trudna. Jednym ze sposobów na poprawę sprzedaży miało być wprowadzenie do oferty modeli, które zrywają z tradycjami amerykańskiego producenta. Teraz okazuje się, że najprawdopodobniej taki pomysł uznano za zbyt ryzykowny i w 2021 r. nie zobaczymy zapowiadanego modelu Bronx. Możliwe, że w ogóle nie trafi on do produkcji.
Jochen Zeitz, nowy szef Harleya, zdecydował się odrzucić plan swojego poprzednika. Amerykanie zamiast szukać klientów w nowych segmentach, mają zająć się ograniczeniem kosztów produkcji i ulepszaniem modeli, z których znani są od lat. Oferta ma wręcz zostać uszczuplona o jedną trzecią. Strategia marki nazwana "Hardwire" ma oznaczać powrót do korzeni, a jedną z jej ofiar będzie planowany model Bronx.
Już wiadomo, że na pewno nie pojawi się on w gamie w 2021 r., a prawdopodobne jest, że już nigdy się go nie doczekamy. Z jednej strony jest to zrozumiałe, że takie ryzykowne nowości, nie do końca pasujące do obrazu Harleya, mogą przynieść więcej strat niż zysków, jednak z drugiej Bronx zapowiadał się bardzo ciekawie. Miejski motocykl z chłodzonym cieczą silnikiem V2 mógł stać się konkurencją dla włoskich i japońskich maszyn. Już samo to pokazuje, jak inny byłby to model od klasycznych harleyów.
Co ciekawe, został on zapowiedziany razem z modelem Pan Americana, który ma sprawdzić się w jeździe poza asfaltem. Zatem jemu też daleko do harleyowych cruiserów, ale on został w planie Zeitza na 2021 r. Model ten ma być napędzany większą wersją silnika, który miał trafić do Bronxa, co daje niewielką nadzieję na to, że jednak w przyszłości Harley wróci do pomysłu stworzenia kolejnych bardziej nietypowych dla siebie modeli.
Harley-Davidson Pan Americana otrzyma jednostkę Revolution Max o pojemności 1250 cm3, która będzie generować 143 KM. Natomiast w Bronksie miała się pojawić wersja 975 cm3 o mocy 113 KM, choć były plotki, że później również w tym streetfighterze będzie montowana jednostka 1250 cm3.