Gorączka zimowych przygotowań w F1
Wykluczony z mistrzostw McLaren odesłany został w niebyt i gnieździ się w rejonach zajmowanych zwykle przez czerwone latarnie Formuły 1 – Force India (dawniej Spyker)
czy Super Aguri.
Widać nowości. Po likwidacji kontroli trakcji kierowcy częściej lądują na poboczu bądź pokonują zakręty dziwnym torem, daremnie poszukując przyczepności. Skończyła się zabawa znana z gier na Playstation – już nie można w zakręcie wcisnąć gazu w podłogę i liczyć na zbawienną elektronikę. Teraz kierowca sam musi kontrolować przyczepność tylnej osi. Przy wyjściu z zakrętu z silnika do uszu nie dobiega już charakterystyczny warkot oznaczający odcięcie zapłonu i ingerencję kontroli trakcji.
Mimo że od czasu prezentacji zespół praktycznie na każdy test przywozi nowe podzespoły (prace koncentrują się zwłaszcza wokół aerodynamiki i zawieszenia, co oznacza, że głównym problemem jest przyczepność), kierowcy wciąż nie są zadowoleni. – Samochód się poprawia, ale to jeszcze nie jest to – twierdzi Heidfeld. – Charakterystyka bolidu wciąż jest taka sama i to martwi, ale pozostaje nam jeszcze trochę testów przed pierwszym wyścigiem – powiedział Kubica po wczorajszych jazdach w Jerez.
_ Więcej w Rzeczpospolitej _